Portal Fronda.pl: Fotografowałeś wczoraj antyrządową demonstrację narodówców pod Ministerstwem Spraw Zagranicznych i Kancelarią Premiera. Podczas manifestacji doszło do przepychanek z policją. Jaki był Twój obraz sytuacji?

Jakub Szymczuk, fotoreporter "Gościa Niedzielnego": Narodowcy nie chcieli iść chodnikiem, więc w pewnym momencie policja spróbowała zepchnąć ich z ulicy na ten chodnik. Doszło do pewnych przepychanek, później standardowo poleciało parę pał.

Policja ponoć interesowała się także fotoreporterami.

Pierwszy raz spotkałem się z taką sytuacją, że policja spisywała fotoreporterów. Na początku demonstracji podeszło do nas kilku funkcjonariuszy i zaczęło spisywać nasze dane. Nie interesowały ich legitymacje prasowe, ale dowody osobiste. Kiedy kolega z Polskiego Radia powiedział, że nie ma przy sobie dowodu, policjant niby zażartował do niego, że w takim układzie, będzie musiał zapłacić 500 zł mandatu za brak dokumentów. Później było zamieszanie, więc policjanci przestali się interesować fotoreporterami.

Jak oceniasz działanie policji podczas wczorajszej demonstracji?

Policja zareagowała przesadnie, funkcjonariuszom puściły nerwy. Tym bardziej, że narodowcy nie byli jakoś specjalnie agresywnie nastawieni. Nie było tak, jak na Marszu Niepodległości, podczas którego interwencje policji były dwuznaczne, ale i zachowania uczestników pochodu również. Tu było inaczej. Demonstranci byli ewidentnie pokojowo nastawieni, a policja zareagowała za mocno, mogła im pozwolić przejść.

W Polsce wybucha afera taśmowa, ludzie są oburzeni, więc w naturalny sposób, mają potrzebę wyrażenia tych uczuć. Jednak policja dość skutecznie im to uniemożliwia. W niedzielę spacyfikowany został protest narodowców, w poniedziałek również. Zapowiadane są kolejne demonstracje, które mogą wyglądać podobnie.

Jestem ciekaw, jak będą wyglądały takie manifestacje, o ile do nich dojdzie, kiedy ludzie wyjdą demonstrować bez sztandarów politycznych. Na razie swoje demonstracje organizują grupy około-polityczne, a nie "zwykli" Polacy. Obywatele powinni mieć możliwość spontanicznego protestu. Tym bardziej, że nawet tak to się nazywa w prawnych regulacjach. Moim zdaniem, policja działa na szkodę sobie samej, bo podsyca pewne nastroje. Działanie funkcjonariuszy uważam za niesłuszne i nieskuteczne w dłuższej perspektywie czasu. Zatrzymując Krzysztofa Bosaka czy Roberta Winnickiego, policjanci robią z nich bohaterów sprawy. Nie wiem, czy dokładnie o to im chodzi, czy raczej o załagodzenie sytuacji. Przecież gdyby pozwolili im wczoraj przejść pokojowo, nie byłoby żadnego większego, prócz środowiskowego, śladu po tej demonstracji. W ten sposób policja jedynie rozgrzewa atmosferę. Dzialanie funkcjonariuszy uwazam za nieodpowiedzialne.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk