Niektóre szwedzkie gminy nie wiedzą, którzy z ich mieszkańców są byłymi dżihadystami. Z Bliskiego Wschodu powróciło około połowy z trzystu osób, które wyjechały walczyć w szeregach Państwa Islamskiego.

Jak podała telewizja SVT, w miejscowościach uważanych za miejsca zamieszkania 150 spośród byłych dżihadystów, lokalnym władzom udało się zidentyfikować tylko 16 dorosłych i dziesięcioro dzieci. Najwięcej terrorystów wyjechało do Syrii i Iraku z Malmö, Borås Göteborga, Sztokholmu i Örebro. Szacuje się, że do Göteborgu i Västra Götaland wróciło kilkadziesiąt osób, lecz władze ustaliły dane tylko dziesięciu dorosłych i ośmiu nieletnich.

Sztokholm zidentyfikował jedną osobę, która osiedliła się w innym mieście, a powróciło ich od 35 do 40. Malmö w ogóle nie odpowiedziało na ankietę, choć uważa się, że tym zamieszkałym przez wielu imigrantów mieście jest co najmniej 15 dżihadystów.

Badacz terroryzmu Magnus Ranstorp powiedział, że badanie wykazało „głęboką kulturę milczenia” w takich obszarach, jak Sztokholm, gdzie część mieszkańców w ogóle nie chce rozmawiać z policją i innymi władzami o powracających terrorystach. Ranstorp skrytykował rząd, stwierdzając, że byli bojówkarze ISIS stanowią bardzo realne zagrożenie bezpieczeństwa, a władze zrobiły za mało w kwestii ścigania osób, angażujących się w terroryzm za granicą. „Wracają i mają całkiem odmienny niż kiedyś próg stosowania przemocy. Oznacza to, że mogą być skrajnie niebezpieczni” – powiedział ekspert, który od dawna wskazywał, że władze zupełnie nie radzą sobie z tym problemem.

W 2017 r. Ranstorp wyraził sprzeciw wobec sugestii, że kraj powinien starać się zreintegrować powracających dżihadystów, co postulowała m.in. minister kultury i demokracji Alice Bah Kuhnke. Wystąpił również przeciwko orzeczeniu Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) na początku tego roku, który uniemożliwił Szwecji deportację migranta związanego z działalnością terrorystyczną.

dam/Euroislam.pl