Przed komisją śledczą ds. afery Amber Gold stanął dziś były główny specjalista w Departamencie Administracji Podatkowej Ministerstwa Finansów. Jego zeznania były po prostu szokujące.

Jak się okazuje, Marcin P. przez 7 miesięcy nie składal deklaracji VAT, CIT, PIT-4 ani sprawozdań finansowych Amber Gold w 2012 roku. Nie było reakcji Pomorskiego Urzędu Skarbowego ani nie stosował on żadnych sankcji karnych.

Zeznający dziś przed komisją świadek miał skontrolować urzędy skarbowe, które pozwoliły Amber Gold nie płacić podatków. Jak się okazuje… nie stwierdził on w pracy pomorskich urzędników skarbowych zupełnie nic złego.

„No kontrolowali, ale nie pamiętam szczegółów. Gdy my przeprowadzaliśmy kontrolę w pomorskim urzędzie kontrolę, to ten urząd jeszcze kontrolował Amber Gold. Nie mogliśmy wpływać na organ”

- stwierdzał dziś Owczarz przed komisją.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann podkreślała, że pomorska skarbówka aż 19 razy prosiła Marcina P. o dokumenty, prosił o to też prokuraturę, a mimo to przez 7 miesięcy żadne z dokumentów nie zostały wyciągnięte przez urzędników. Gdy świadek zapytał, co w takim razie urząd miał zrobić, Wassermann nie wytrzymała:

„A pan wie, co to są sankcje karno skarbowe? Niech pan to powie Polakom, że przychodzi kontrola skarbowa, a człowiek nie wydaje jej dokumentów!”.

Co więcej, pytany o to, czy kontrole w spółce były przeprowadzane prawidłowo, świadek stwierdzał, że urząd „coś tam jednak działał”.

dam/wpolityce.pl,Fronda.pl