Kontrowersyjny publicysta Stanisław Michalkiewicz w szokujących słowach skomentował sprawę kobiety molestowanej seksualnie przez księdza, której sąd przyznał milion złotych odszkodowania. 

Michalkiewicz najwyraźniej przypomina, że owszem, Kościoła i rzeczywiście niewinnych księży bronić trzeba, ale w takich sprawach, w których zresztą zapadł oczywisty wyrok sądu, należy wypowiadać się jednak z zachowaniem pewnej delikatności. Tymczasem publicysta podaje w wątpliwość cierpienie kobiety i... sugeruje, że dla niektórych osób może to być dobry sposób na wyłudzanie pieniędzy. 

"Jestem pewien, że teraz panienki, jedna przez drugą, na wyścigi będą sobie przypominać, jak to były molestowane. (...) Miliona złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. No to żadne k...rwy nie są tak wynagradzane na całym świecie. Nie wiem jak nasz biedny kraj to wytrzyma"-ocenił Stanisław Michalkiewicz. 

W połowie września pani Katarzyna, na mocy wyroku poznańskiego sądu okręgowego otrzymała 1 mln odszkodowania i dożywotnią rentę w wysokości 800 zł miesięcznie. 24-letnia dziś kobieta w opowiedziała po 11 latach o dramacie, którego doświadczyła ze strony księdza Romana B. z Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. 13-letnia Katarzyna została porwana przez duchownego. Roman B. przez kilkanaście miesięcy przetrzymywał i gwałcił dziewczynkę w domu swojej matki. Co więcej, został aresztowany w 2008 r. Po latach kobieta postanowiła wystąpić przeciwko księdzu na drogę sądową. 

Zdaniem Michalkiewicza, odszkodowanie powinien wypłacić kobiecie sprawca, a nie Towarzystwo Chrystusowe, do którego należał. W tej kwestii można zgodzić się z kontrowersyjnym publicystą. Uzasadnienie, jakoby zgromadzenie, które "temu księdzu te czynności zlecało uznał za "kuriozalne". Tym bardziej, że Roman B. został nie tylko wydalony ze stanu duchownego, ale również ze zgromadzenia, założonego przez tak znamienitą postać, jaką był kard. August Hlond, mające na koncie tyle wspaniałych dzieł. Również pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego, mec. Krzysztof Wyrwa jest zdania, że odpowiedzialność za swój obrzydliwy czyn ponosi wyłącznie sprawca i nie powinno się obciążać nim zgromadzenia. 

"Widać, że stopień zidiocenia niezawisłych sądów staje się niepokojący i gdyby to ode mnie zależało, to zleciłbym przebadanie pani sędzi Anny Łosik przez jakieś konsylium weterynarzy, ale to by nie wystarczyło, bo ten wyrok został zatwierdzony w apelacji. No to widać, że epidemia rozszerza się z prędkością płomienia. Jedno konsylium weterynarzy by chyba nie wystarczyło"- przekonuje Stanisław Michalkiewicz. Choć krytyka wyroku jest jak najbardziej uzasadniona, nic nie usprawiedliwia skandalicznej wypowiedzi publicysty na temat faktu, że skrzywdzona w dzieciństwie kobieta postanowiła dochodzić swoich praw w sądzie.

"Dostać milion złotych, za to, że ktoś kiedyś wsadził rękę pod spódniczkę, no któż by nie chciał. Wiele pań za znacznie mniejsze pieniądze spódniczki podciąga, a tutaj milion złotych i dożywotnia renta"-drwi Michalkiewicz, przewidując "daleko idące skutki społeczne" wyroku poznańskiego sądu. 

"Jestem pewien, że teraz panienki, jedna przez drugą, na wyścigi będą sobie przypominać, jak to były molestowane. Bo do tej pory to tylko celebrytki sobie przypominały, że były molestowane. Ale tu chodziło o pozycję towarzyską. (...) No ale tu nie o prestiż chodzi, a o pieniądze. Miliona złotych to taka panienka jedna z drugą przez całe życie może nie zarobić, a tutaj za jednego sztosa. No to żadne k**wy nie są tak wysoko wynagradzane na całym świecie, a cóż do tego nasz biedny kraj... Nie wiem jak to wytrzyma"- stwierdził Michalkiewicz.

Owszem, w dobie obrzydliwego, wściekłego ataku na Kościół, w dobie propagandy sugerującej, że każdy ksiądz to pedofil, a każda siostra zakonna- zimna sadystka, przykłady takie jak Roman B. są wyjątkowo przykre i bulwersujące. Nie można jednak reagować w ten sposób, negując dramat poszkodowanej kobiety. Słowa Michalkiewicza są obrzydliwe, tym bardziej, że wiele ofiar molestowania albo "wypiera" traumę, albo wstydzi się tego, co jej zrobiono lub obwinia za to siebie i niekiedy do walki o sprawiedliwość musi dojrzewać latami. Na pewno bardziej rozsądnym posunięciem byłaby modlitwa czy pokuta, a nie obrażanie skrzywdzonej kobiety. Co więcej, wypowiedzi takie jak Stanisława Michalkiewicza są "wodą na młyn" dla wrogów Kościoła.

yenn/Youtube, Fronda.pl