Patriarcha Koptyjskiego Kościoła Ortodoksyjnego w Egipcie Szenuda III zaapelował do egipskiego rządu o objęcie ochroną chrześcijan mieszkających w tym kraju. - Rząd Egiptu musi przeciwdziałać dyskryminowaniu społeczności chrześcijańskiej - mówił.

- Na państwie ciąży obowiązek wobec chrześcijan. Musi ono zająć się problemami Koptów i starać się je rozwiązać. Jeśli istnieją prawa niesprawiedliwe wobec niektórych, państwo powinno je zmienić – powiedział patriarcha.

Patriarcha skomentował w ten sposób zamach, do jakiego doszło w sobotę w Aleksandrii. Zginęło w nim 21 osób, a 97 zostało rannych. Był to najpoważniejszy atak na chrześcijan w Egipcie od 10 lat.

W reakcji na zamach w Aleksandrii, Kairze i Asjucie doszło do masowych demonstracji przeciw prześladowaniu i dyskryminacji wyznawców Chrystusa. - Domagamy się równouprawnienia, chcemy mieć takie same prawa jak muzułmanie – skandowali Koptowie w Kairze. Egipscy chrześcijanie nie ukrywają swego rozgoryczenia. Do dramatycznych scen miało dochodzić w czasie pogrzebu ofiar czy przed siedzibą Szenudy III. Wierni żywo reagowali na niechcianą obecność przedstawicieli władz czy muzułmanów.

Zdaniem egipskiej prasy sytuacja w Egipcie jest tak groźna, że krajowi grozi wojna domowa. Nastroje stara się łagodzić nuncjusz apostolski w Egipcie. - Chrześcijanie czują się źle chronieni – oświadczył abp Michael Fitzgerald. Przyznał on jednak, że trudno jest zapobiegać zamachom terrorystycznym.

Przed eskalacją gniewu przestrzegł również przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego. - Jedyną możliwą drogą jest dialog – uważa kard. Jean Louis Tauran. - Podłość. To słowo przychodzi mi na myśl, kiedy zastanawiam się nad tym zamachem – powiedział kard. Tauran. – Mamy tu bowiem do czynienia z wynaturzeniem religii. Żadna religia nie może uzasadniać takiego postępowania. Ponieważ był to atak na ludzi trwających na modlitwie, w której wyraża się to, co w człowieku najwznioślejsze. Sądzę jednak, że w obecnej sytuacji należy się wystrzegać dwóch rzeczy: gniewu, który zawsze jest złym doradcą, oraz obojętności. Nie mamy prawa do obojętności – mówił Jan Paweł II w czasie kryzysu bałkańskiego. Ale jak znaleźć wyjście z tej sytuacji? Poprzez dialog. Mówi się nam często: popatrzcie, do czego doprowadził wasz dialog, oto jego rezultaty. Nie, to nieprawda. Stoimy w obliczu mocy zła. Możemy je pokonać tylko dobrem. A to oznacza, że dialog musi być bardziej intensywny – stwierdził przewodniczący Papieskiej Rady ds. Dialogu Międzyreligijnego.

żar/Wp.pl/Wiara.pl

/

Podobał Ci się artykuł? Wesprzyj Frondę »