Minister Tomasz Siemoniak zapewnia, że w razie bezpośredniego zagrożenia Polski ze strony Rosji, NATO powinno szybko zareagować. Jako przykład podaje sprawę zagrożonej Turcji i bardzo szybkie skierowanie sojuszników na granicę turecko-syryjską środki obrony powietrznej. Dodaje jednak, że do zdecydowanych działań potrzeba nie tylko decyzji sojuszników, ale także naszej. „Nie zapominajmy, że NATO to nie zewnętrzna organizacja, to też my” – podkreśla.

Na sugestię dziennikarza „Rz”, że bardzo często przypomina się sytuację Polski z 1939 roku, szef MON zapewnia, że w abecadle każdego polskiego polityka jest niedopuszczenie do powtórzenia tamtej sytuacji. Siemoniak zwraca uwagę na obecność Polski w NATO i UE czy budowanie ścisłych relacji w dziedzinie bezpieczeństwa z sąsiednimi państwami, podkreśla jednak, że kluczowe jest to, co my sami robimy dla naszej obronności. „A więc modernizacja i najwyższy poziom motywacji i wyszkolenia naszych żołnierzy” – mówi minister obrony narodowej.

Z jednej strony szef MON mówi, że kluczowe znaczenie mają nasze własne działania w dziedzinie obronności, z drugiej – deklaruje, że nie bierze pod uwagę przywrócenia zasadniczej służby wojskowej. „Decyzja o rezygnacji z poboru była ostateczna. Obecna armia jest w pełni zawodowa, żołnierze zaś dysponują nowoczesnym uzbrojeniem. Dodatkowo systematycznie szkolimy rezerwy. Ten model Sił Zbrojnych jest dobry” – zapewnia Siemoniak.  

Na koniec minister obrony narodowej deklaruje, że przygotowywany jest pakiet współpracy wojskowej Ukrainy z Polską i NATO. „Dużo będzie zależeć od priorytetów samych Ukraińców. Jesteśmy otwarci i gotowi do współpracy” – konstatuje.

MBW/Rp.pl