W dniach 8 i 9 sierpnia 2015 r., podobnie jak w ubiegłych latach, w Pariacoto odbędą się uroczystości rocznicowe związane z męczeństwem polskich misjonarzy, o. Zbigniewa Strzałkowskiego i o. Michała Tomaszek, którzy zginęli w 1991 r. z rąk terrorystów „Świetlistego Szlaku”. W tym roku rocznica śmierci męczenników będzie przeżywana w zupełnie nowych okolicznościach, ponieważ po decyzji Watykanu z radością czekamy na ich beatyfikację, która nastąpi 5 grudnia 2015 r. w Chimbote.

O. Andrzej Prugar OFMConv wspomina męczeństwo współbraci

Pamiętam dzień 9 sierpnia 1991 r. Mijał 13 miesiąc mojego kapłaństwa, były wakacje. Pracowałem wóczas w kościele i klasztorze we Wrocławiu. Wiadomość o ich śmierci przyszła szybko i to przez telewizję: brzmiała mniej więcej tak: „w Peru zostało zabitych dwóch franciszkanów: o. Zbigniew i o. Michał”. Pojawiło się wiele pytań. Dziś znamy na nie odpowiedź i to chyba głębszą niż można sobie było wyobrazić. Męczennicy za wiarę i już za kilka miesięcy będą ogłoszeni błogosławionymi Kościoła. Dość szybko przyszło skojarzenie dat. Pierwsze dwa tygodnie sierpnia 1941 r. to pobyt św. Maksymiliana w bunkrze głodowym. Tak więc Dokładnie 50. lat temu żył jeszcze i modlił się ze skazanymi na śmierć. Czy owocem modlitwy św. Maksymiliana, kapłana, franciszkanina i misjonarza nie było odważne świadectwo męczeństwa dwóch współbraci pół wieku później?

Pragnienie misji

Nie zapominam dzisiaj, że moi Bracia pragnęli pracy na misjach. O. Michał napisał wstępując do Zakonu: „Pragnieniem moim jest praca na misjach, by w ten sposób służyć Bogu i Niepokalanej”. O Zbigniewa  odkrył zaś swoją motywację misyjną w słowach: „Pragnę służyć Panu Bogu w zakonie jako kapłan, w kraju lub na misjach, gdziekolwiek mnie Bóg powoła, pragnę naśladować św. Franciszka i bł. Maksymiliana Kolbego”.  Widoczna jest tu wyraźna inspiracja i pokrewieństwo ze św. Maksymilianem. Ten otoczony kultem na całym świecie  męczennik tak jak my należał do zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych. Właśnie w tamtym czasie wszyscy przeżywaliśmy czas nowenny, czyli modlitw przygotowujących nas duchowo do dnia w którym obchodzone jest w Kościele Jego wspomnienie. Tym dniem jest rocznica Jego narodzin dla Nieba czyli dnia w którym odszedł do Boga wybierając dobrowolnie śmierć za nieznajomego sobie człowieka. Takie było Jego naśladowanie Pana Jezusa, który ofiarował siebie za nas na Krzyżu.  

   
Tajemnica Eucharystii
Moi Bracia Męczennicy pracujący w Peru codziennie składali Bogu w ofierze Mszy św. Ciało i Krew Syna Bożego. W swojej ostatniej ich Mszy św. – akcie męczeństwa, podobnie jak św. Maksymilian, upodobnili się tak jak to tylko możliwe do Jezusa. Tylko człowiek otwarty i wierzący może pojąć to skomplikowane zdanie, które słyszymy w tym roku na Mszy św., 9. sierpnia: „Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6,51). Ciało jako chleb? Chleb za życie świata? Czytając spokojnie i z wiarą szósty rozdział św. Jana, ale i całą Ewangelię, jesteśmy porwani „na wysoka górę”, aby zobaczyć jeszcze wyżej szybującego orła – św. Jana, który kontempluje „cud nad cudy” – Wcielenie Boga i dar Eucharystii. W pierwszym rozdziale mówi: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało między nami” (J 1,14), a potem samo Słowo mówi do nas: Moje ciało to chleb, który daję za życie świata.

Eucharystia przenosi nas na drugi brzeg życia

Świat umiera bez Boga, bez Stworzyciela, bez swojego źródła i bez pokarmu. Zbuntowaliśmy się i pozbawili chwały Boga, umieramy… Przychodzi Życie, które przyjmuje nasze śmiertelne ciało, zostawia się w swoim Słowie, w Ewangelii i w kawałku Chleba, w Eucharystii  i prosi, abyśmy Go spożywali i mieli Jego Życie w sobie. Inaczej życia swojego nie odzyskamy, ani nie będziemy przebóstwieni. Umrzemy, może i z pełnym żołądkiem, ale na wieki głodni Boga i miłości.
Chleba, o którym Jezus mówi potrzeba nam o wiele bardziej niż tego z piekarni. Nie tylko mamy róść z latami i przybierać na wadze, ale coraz większą wagę przykładać do tego co niezniszczalne i przenosi nas na drugi brzeg życia.

Egzekucja

Miejsce egzekucji Braci to Pueblo Viejo, które znajduje się poza Pariacoto. Zostali dosłownie przybici do ziemi strzałami w tył głowy, przybici do ziemi, którą kochali. Kochali ludzi zamieszkujących peruwiańskie Andy. Mieli do obsługi cztery parafie z 70 wspólnotami rozrzuconymi na wysokości od 600 m do 4000 m na powierzchni ponad 1000 km2. Ogromny teren, wiele dróg do przebycia, dlatego też ogromna musiała być miłość, która ich prowadziła. O. Zbigniew pisał o jednym z duchowych projektów: „chcieliśmy tę Ziemię naznaczyć obecnością domu modlitwy, sprowadzając z Krakowa siostry klaryski… wciągu 2-3 lat. Zdawaliśmy sobie sprawę, że jesteśmy ziarnem rzuconym na grunt trudny, więc trzeba było się troszczyć, aby samemu tu zakiełkować”.

Misjonarze nakarmieni św Maksymilianem

Ceną daru Jezusa („Ja dam…” – J 6,51) jest śmierć Pana na krzyżu, jest Jego ofiarowanie się nam w każdej Mszy Świętej. Jezus ciągle daje Chleb, swoje Ciało za życie świata, to znaczy, aby świat – ludzie w świecie – prawdziwie żyli. Rozdaje więc Pan siebie dla nas i wzywa do spożywania z wiarą, ale również z nas czyni chleb do rozdania i spożycia przez świat, przez ludzi na świecie. On przecież powiedział również: „Czyńcie to na moja pamiątkę” (Łk 22,19; 1 Kor 11, 24).
Połamał Pan i rozdał – rozdaje wciąż – św. Maksymiliana z całym jego szalonym zdobywaniu świata dla Serca Jezusowego przez Niepokalaną. Spożywali Ciało Pana o. Zbigniew i o. Michał, „spożyli” również św. Maksymiliana, ponieważ jest dobrym Chlebem Pana.  Tak nakarmieni misjonarze, karmili innych za życia, a teraz Pan – swój Błogosławiony, Dobry Chleb – będzie rozdawał dalej, za życie świata. Ponieważ ich życie stało się jak Msza św., którą codziennie sprawowali, również w akcie męczeństwa. Oto stają przed nami trzej Aniołowie Pana w czasie niedzielnej Mszy św. i wzywają nas, może nieco zniechęconych proroków tego czasu: „Wstań, jedz, bo przed Tobą długa droga” (1 Krl 19,7).

więcej o polskich męczennikach http://meczennicy.franciszkanie.pl/

O. Andrzej Prugar OFMConv

oprac.MP