Portal Fronda.pl: Pojawiły się doniesienia wskazujące na to, że list rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej do prezydenta Bronisława Komorowskiego powstał tak naprawdę w Kancelarii Prezydenta.

Stanisław Pięta, PiS: Trudno ocenić, czy jest to inicjatywa dyktowana cynizmem politycznym, czy może autentyczną przemianą mentalności pana prezydenta i ludzi z jego otoczenia. Jednak biorąc pod uwagę dotychczasowe działania Bronisława Komorowskiego i pałacu prezydenckiego – zaskoczenie i wątpliwości co do motywów są uzasadnione. Przypomnijmy tylko o skandalicznej i prowokacyjnej decyzji o usunięciu krzyża z Krakowskiego Przedmieścia, o deprecjonowaniu pamięci śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz o lekceważeniu uczuć ofiar smoleńskiej tragedii.

Pan prezydent Komorowski od pewnego czasu stara się pokazać inne oblicze swojej prezydentury. Nie chce być już postrzegany jako przyjaciel Wojskowych Służb Informacyjnych i człowiek skrajnie negatywnie nastawiony do oponentów politycznych. Pan prezydent inicjuje teraz akcje czytania książek narodowych wieszczów, chce iść na czele Marszu Niepodległości, ordynarnie wpycha się w uroczystości wymarszu z Krakowa Pierwszej Kompanii Kadrowej.

Można sądzić, że także inicjatywa dotycząca pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej nie jest wcale autentycznej czystym dążeniem do upamiętnienia tych ofiar. Gdyby tak było, to prezydent w pierwszej kolejności zwróciłby się do rodzin ofiar prywatnym listem, a nie drogą oficjalną. Dopiero po tym wystąpiłby z inicjatywą budowy pomnika na forum publicznym.

Deklaracje prezydenta to tylko propagandowa retoryka, czy można jednak rzeczywiście liczyć, że taki pomnik powstanie?

Taki pomnik nie tylko może powstać, ale powstać powinien i musi. Chodzi jednak o to, by było to przedsięwzięcie autentyczne, uzgodnione z rodzinami ofiar smoleńskiej tragedii – przede wszystkim z rodziną śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie chciałbym, by była to prowokacyjna inicjatywa, przeprowadzona w stylu działania Służby Bezpieczeństwa. Jak pamiętamy z tamtych czasów, gdy komuniści nie mogli już w ordynarny sposób drwić sobie z tradycji niepodległościowej i powstańczej, to sami podejmowali takie inicjatywy, jak odsłonięcie pomnika Powstańca Warszawskiego w stolicy.

Jest możliwe, że ewentualne powstanie pomnika przyniesie obecnej władzy wymierne korzyści polityczne?

Myślę, że taka jest właśnie kalkulacja. Pomnik może być wykorzystany do promocji obecnego prezydenta. Bronisław Komorowski „po namyśle, spokojnie, bez politycznych awantur” dojdzie do wniosku, że rzeczywiście trzeba upamiętnić poległych pod Smoleńskiem. W swojej inicjatywie będzie ostentacyjnie pomijać pana Jarosława Kaczyńskiego i Martę Kaczyńską. Następniezostanie to przedstawione jako kolejny dowód na brak skłonności do pojednania, na odrzucanie ręki wyciągniętej nad grobem.

 

A oto treść listu do prezydenta Komorowskiego: 

Warszawa, 10 Października 2014 roku

Szanowny Pan

Bronisław Komorowski

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej

Szanowny Panie Prezydencie!

Połączeni od lat wspólną tragedią, wciąż pełni bólu po stracie naszych bliskich, zwracamy się do Pana Prezydenta z apelem o zainicjowanie budowy pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej w centrum Warszawy. 10 kwietnia 2015 roku, a więc już za pół roku, będziemy obchodzili piątą rocznicę katastrofy. Nasi bliscy, którzy w niej zginęli, zasługują na godne upamiętnienie. Bo niebłahy był cel ich ostatniej podróży, a ich życie wypełniała patriotyczna służba.

Przez cztery minione lata przestrzeń pamięci o katastrofie była miejscem sporu i sytuacji bardzo dla nas trudnych i bolesnych. Zależy nam ogromnie na tym, by znaleźć takie miejsce i taką formę upamiętnienia w centrum stolicy, gdzie wszyscy, dla których i wtedy było to ważne, będą mogli spokojnie wspomnieć naszych najbliższych. Obecność tysięcy Polaków złączonych z nami w żałobie była dla nas wielkim wsparciem w pierwszych dniach po tragedii. Czuliśmy, że strata tych, z którymi byliśmy całe życie związani, dzięki tej wrażliwej wspólnocie, nie jest daremna i ma głębszy sens dla przyszłości.

Każdy z nas inaczej doświadcza żałoby. Godzenie się ze śmiercią bliskich jest doświadczeniem osobistym. My wciąż pamiętamy ich głosy, twarze, wspólne życie. Polacy zapamiętali ich nazwiska i sens ich podróży. Ludzie głęboko przeżywali z nami, że to właśnie las katyński, mogiła pomordowanych oficerów Rzeczypospolitej, był celem wspólnego pielgrzymowania, które zakończyło się śmiercią naszych najbliższych. Byli oni ludźmi nieprzeciętnymi. Pełnymi entuzjazmu dla pełnionych funkcji i szacunku dla instytucji państwa.

Pragniemy gorąco, aby – złączeni wspólnym tragicznym losem – nasi najbliżsi budzili do życia emocje najlepsze. Pamiętamy i chcemy przypominać, że w katastrofie smoleńskiej zginęli ludzie o bardzo różnych poglądach i drogach życiowych. Wybrali się tam przecież razem, w pięknej, szlachetnej, polskiej sprawie. Zginęli tam jednocześnie. Pokonać na czas ważną dla wszystkich drogę, zdążyć z upamiętnieniem i okazywać wzajemny szacunek - jest ich wspólnym testamentem.

Bardzo nam więc zależy, by pomnik ofiar smoleńskiej katastrofy przyjął subtelną, nowoczesną formę. Żeby jako dzieło kultury, oddalając i zasadne spory i niegodne swary, uwidocznił w sercu Warszawy osobisty wymiar poświęcenia naszych najbliższych.

Szanowny Panie Prezydencie, licząc na Pańskie zrozumienie oraz wsparcie, sens naszej inicjatywy ilustrujemy słowami Norwida „Oto pójdę na brzeg najświeższego grobu, ale się nie zapytam, kto ma ówdzie spocząć, ażeby mój smutek nie był dla nikogo z tych, których pocieszają albo płaczą: tylko aby był smutkiem człowieka dla człowieka”.

not. pac