Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała we wtorek w Berlinie, że uwagi Komisji Europejskiej odnośnie sytuacji w Polsce traktuje ,,bardzo poważnie'' i nie może dłużej ,,trzymać języka za zębami'', choć zależy jej na jak najlepszych relacjach z Warszawą.

Na konferencji prasowej Merkel stwierdziła, że temat praworządności w Polsce jest ,,poważny'', a warunkiem współpracy w ramach Unii Europejskiej jest przestrzeganie ,,zasad praworządności''. Kanclerz zapowiedziała, że o sytuacji w Polsce będzie rozmawiała w środę w Berlinie na spotkaniu z szefem Komisji Europejskiem, Jean-Claude Junckerem.

,,Życzyłabym sobie, by relacje z Polską były bardzo dobre, ale nie możemy po prostu trzymać języka za zębami i nie mówić nic. Chodzi tu o fundamenty naszej współpracy w Unii Europejskiej'' - powiedziała Merkel.

Jak dodała, ,,bez praworządności nie byłoby już UE''.

Jak widać, Merkel nie powiedziała tak naprawdę nic i w istocie dalej ,,trzyma język za zębami''. Już za 4 tygodnie w Niemczech wybory parlamentarne, kanclerz nie może więc unikać żadnego tematu. Pytana o sprawę Polski musiała odpowiedzieć, ale zrobiła to tak, by wygodzić wszystkim - i zwolennikom ostrych działań Komisji Europejskiej i samemu rządowi PiS.

Tak więc próżny jest skowyt polskojęzycznych lewaków, trąbiących o euroliberalnym froncie przeciw PiS. Merkel wie swoje - ma interesy i nie poświęci ich na ołtarzu pensyjek dziennikarzyn lewackich gazet dotowanych dotąd obficie przez państwo. 

mod