„Zapowiedziany temat - 30 rocznica wprowadzenia stanu wojennego i tragedia w kopalni Wujek - został tam wykorzystany do zaprezentowania dokumentu, który miał rzekomo dowodzić, że nieżyjący od trzech lat prof. Bronisław Geremek jesienią 1981 r. zdradził "Solidarność", w której był jednym z głównych doradców. Odkrywcą tych rewelacji był zaproszony do studia reżyser Grzegorz Braun. Ten sam, który pół roku temu na spotkaniu ze studentami KUL powiedział, że zmarły abp Józef Życiński był "agentem, kłamcą i łajdakiem" - relacjonuje „Gazeta Wyborcza”.

 

W programie została zaprezentowana depesza ambasadora komunistycznych Niemiec do kierownictwa służb specjalnych tego kraju. Ambasador relacjonuje rozmowę, którą przed wprowadzeniem stanu wojennego miał odbyć z ówczesnym ministrem rządu PRL Stanisławem Cioskiem. Ciosek miał opowiedzieć, że Bronisław Geremek mówił mu, że „po siłowej konfrontacji z władzą „Solidarność” mogłaby powstać na nowo jako rzeczywisty związek zawodowy bez Matki Boskiej w klapie, bez programu gdańskiego, bez politycznego oblicza i ambicji sięgania po władzę”. Program został od razu zaatakowany przez liberalno lewicowych publicystów. „Rynsztok Pospieszalskiego i Brauna firmuje telewizja publiczna. W ramach misji”- pisał Wojciech Czuchnowski. Wczoraj zaś do prezesa TVP wpłynęła skarga na program.  

 

Fundacja im. Profesora Geremka w liście do prezesa TVP i szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji napisała, że „program [Pospieszalskiego] naruszył elementarne zasady rzetelności dziennikarskiej. Oskarżenie Bronisława Geremka, dla którego „Solidarność” była sensem jego działalności publicznej, o zdradę jej ideałów, jest działaniem szczególnie perfidnym. Jego celem jest obrzydzenie jednego z architektów porozumień sierpniowych i polskiej demokracji” - czytamy w liście. Fundacja przypomina też, że „w czasie stanu wojennego prof. Geremek był wielokrotnie zniesławiany przez propagandę PRL-u”, a dziś „w taki sam sposób podejmowane są próby Jego zniesławienia przez zwolenników IV RP”. Autorzy listu przypominają, że władze PRL internowały i więziły prof. Geremka jako szczególnie groźnego dla systemu komunistycznego. "Tymczasem dziś Telewizja Publiczna w 30. rocznicę stanu wojennego, w programie Pospieszalskiego, ogłasza, że Geremek był zdrajcą. Są to zwykłe oszczerstwa, których celem jest oczernienie człowieka niemogącego się już bronić osobiście" - relacjonuje „GW”.  Pod listem podpisali się członkowie rady fundacji: Tadeusz Mazowiecki, Aleksander Smolar, Adam Michnik, Helena Łuczywo, Henryk Samsonowicz, Maciej Witucki, Marcin Geremek, Jacek Dubois, Jacek Krawiec, Krzysztof Michalski, Mikołaj Dowgielewicz oraz prezes fundacji Jolanta Kurska. Do sygnatariuszy listu dołączył Lech Wałęsa, który powiedział w GW: „Podpisałem, chociaż ten list jest dla mnie za słaby jak na łobuzerię polityczną, której się dopuszczono. Nie widziałem ani pana Brauna, ani pana Pospieszalskiego w tamtym czasie. Te zarzuty to jest jakaś kompletnie nieprawdopodobna brednia! To jest kryminał. Jak ludzie, którzy siedzieli jak mysz pod miotłą, dziś mają czelność podważać wielką walkę Geremka. To skandal”.

 

„Nie wymyślamy z Robertem Kaczmarkiem prochu tylko pytamy najwybitniejszych specjalistów, historyków i gromadzimy opublikowane przez nich dokumenty na temat wprowadzenia stanu wojennego. Prawda jest znana z historiografii ale nie spopularyzowana, bo ignorowana przez media i polityków. Najgorsze, że jest ignorowana również przez historyków, zwłaszcza tych postpeerelowskich. Oni nie biorą na warsztat swoich badań dokumentów, które są dziś dostępne na kliknięcie myszką. Są to przede wszystkim niegdyś tajne dokumenty zebrane przez Władimira Bukowskiego, zawierające protokoły sowieckiego Biura Politycznego” - powiedział portalowi fronda.pl wczoraj reżyser filmu Grzegorz Braun.

 

Ł.A/Gazeta Wyborcza