Dziś właściwie trudno już zrozumieć ideę kolejnych tzw. "Czarnych Protestów". Zwłaszcza, że nawet same uczestniczki nie wiedzą już, przeciwko czemu tym razem protestują, co pokazują liczne materiały publikowane w sieci.

"Polki wyszły na ulice dopiero wtedy, kiedy się przekonały, że ich kraj nie jest państwem obywatelskim, tylko projektowaną ubojnią kobiet, rzeźnią. Przecież my nie dyskutujemy teraz, czy ma być zakaz aborcji, czy wolny wybór, tylko czy mamy zabijać kobiety, czy nie"-ogłosiła pisarka Manuela Gretkowska w wywiadzie dla "Newsweeka". 

Według Gretkowskiej czymś niedopuszczalnym jest nazywanie aborcji "zabijaniem dzieci". Podobnie jak fakt, że katecheci wlaśnie w takim kontekście mówią uczniom o tym "zabiegu" na lekcjach religii.

Dalej jest już "klasyka", czyli: "ach, ci straszni Polacy":

"Proszę wsłuchać się w polszczyznę, w ten szum duszy narodu: „Podziemie aborcyjne”. Kto nas tam zepchnął? Była Polska podziemna, teraz Polska podziemno-aborcyjna, prześladują nas Polacy. Zawsze tak było, jak nie wojny, powstania i oprawcy - to własne szaleństwo. Mężczyźni nie pomogli nam przez 25 lat wolnej Polski i nie pomogą!"

Próżno szukać w tym wywodzie jakiejkolwiek logiki. Można jedynie domniemywać, że chodziło o "Polskie Państwo Podziemne". Cóż, w tej idei chodziło chyba jednak nieco o coś innego, niż o aborcję na żądanie.

Dalej cała "litania" pretensji do Pierwszej Damy. W apogeum wszelakich "Czarnych Protestów" Agata Kornhauser-Duda pojechała bowiem na Jasną Górę. Spotkała się tam właśnie z kobietami. Małżonka prezydenta okazała swoją solidarność właśnie kobietom i to jeszcze kobietom, które wiedzą, jak święte jest życie, bo albo walczyły o nie w przeszłości, albo muszą tę walkę kontynuować. "Amazonki", czy ta nazwa mówi coś Pani Gretkowskiej? Pisarka w swój atak na Pierwszą Damę wmieszała jeszcze Maryję i Jezusa, w Których ponoć nie wierzy. I Których o potrzebne łaski prosi się zazwyczaj z pokorą, której próżno szukać w atakach feministek na Agatę Dudę... 

"Cała intymna sfera człowieczeństwa zostaje zawłaszczona przez instytucje państwa, czy Kościoła, normalnie czysty Orwell. Po rozgrzeszenie za gorszość chodzimy do facetów, a potem się dziwimy, że mają nad nami władzę."-diagnozuje Manuela Gretkowska.

Cóż, wydaje się, że protestowanie przeciwko Nie-Wiadomo-Czemu, przeciwko czemuś, co się nie dzieje, przeciwko ustawie stworzonej przez ludzi, którzy nie są aktywnymi politykami i nie mają realnego wpływu na to, co dzieje się w kraju,  wreszcie imputowanie aktywnym i znaczącym politykom słów i czynów, których ci się nie dopuszczają, przerosłyby wyobraźnię Orwella. 

Nieśmiało tylko proponujemy hasło kolejnego z "czarnych protestów". Skoro ten był pod hasłem, "Po prostu mamy dość", następny niech będzie może... "Precz z preczem"?

kbk/Newsweek, Fronda.pl