Do skandalicznej agitacji studentów doszło na Uniwersytecie Warszawskim. Korzystając ze swojego autorytetu, dr hab. Jakub Urbanik przekonywał swoich studentów w wysłanym do nich mailu, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego „nie jest sądem i nie ma żadnej władzy decydowania o czyimkolwiek immunitecie”.

Dr hab. Jakub Urbanik jest znany ze swojej aktywności na rzecz organizacji Marszów Równości, głoszenia lewicowych poglądów i krytykowania partii rządzącej. Tym razem, w mailu wysłanym do studentów, wykładowca stwierdza, że Izba Dyscyplinarna SN „nie jest sądem”:

-„Przede wszystkim chciałbym Państwa powiadomić, że samozwańcza Izba Dyscyplinarna jednak nie uchyliła immunitetu p. Sędziemu Tulei. Zdać się może, że to dobra wiadomość, ale tak naprawdę to posiedzenie nigdy nie powinno się odbyć” – pisze prawnik.

-„Izba Dyscyplinarna NIE jest sądem i nie ma żadnej władzy decydowania o czyimkolwiek immunitecie. To, że osoba nieupoważniona wydaje przypadkiem słuszną decyzję, nie znosi jej b raku uprawnień do wydania takiej decyzji” – dodaje.

Zdaje się, że pisząc tak jednostronny i politycznie ukierunkowany list do studentów, wykładowca prawa rzymskiego zapomniał, iż Uniwersytet jest miejscem wymiany poglądów, a nie politycznej agitacji. O tyle to ciekawe, że sam Urbanik skrajnie jednoznacznie odnosi się do sprawy dr hab. Ewy Budzyńskiej z Uniwersytetu Śląskiego. Socjolożka musi stanąć przed uczelnianą komisją dyscyplinarną, ponieważ… nie podziela ideologii gender. Profesor Urbanik ma natomiast zastrzeżenia co do przesłuchań studentów prowadzonych w tej sprawie:

-„Nadal natomiast toczą się przesłuchania Waszych Koleżanek i Kolegów z UŚ w sprawie rzekomego fabrykowania dowodów w zawiadomieniu dyscyplinarnym. To kolejny dowód na to, jak dla nas wszystkich nieodzownym są niezależne sądy i samodzielna prokuratura” – napisał.

kak/wPolityce.pl