Troska o dobrostan zwierząt i dbałość o środowisko naturalne jest jednym z podstawowych obowiązków człowieka. Dla katolików wynika ono wprost z Objawienia Bożego. Dlatego też ochrona zwierząt i środowiska zawsze w naturalny sposób były postulatami środowisk prawicowych. Dziś jednak postulaty te zostały przywłaszczone przez ideologie ekologiczne, które zupełnie inaczej rozkładając akcenty, mówią m.in. o „prawach zwierząt”.

Kiedy dla prawicowych środowisk od zawsze oczywistym było, że należy troszczyć się o zwierzęta, ale jako o istoty człowiekowi poddane, dzisiejsze ideologie ekologiczne chcą zrównać człowieka ze zwierzęciem. Temu mają służyć m.in. tzw. „prawa zwierząt”. Pojęcie to z natury jest absurdalne, bo nie będąc podmiotem, zwierzę nie ma praw. Pisał o tym już w ub. wieku amerykański ekonomista i filozof Murray N. Rothbard, który stwierdził żartobliwie, że zwierzętom będzie można nadać jakieś „prawa” dopiero wówczas, kiedy same złożą w tej sprawie wniosek.

- „Człowiek jest zwierzęciem racjonalnym i społecznym. Żadne inne zwierzę ani istota nie posiada umiejętności rozumowania, świadomego wybierania, przekształcania środowiska tak, aby prosperować; nie umie świadomie współpracować z innymi w społeczeństwie i uczestniczyć w podziale pracy” – pisał.

Tymczasem ciekawym jest fakt, że pierwsze prawa zwierzętom przyznała III Rzesza. Hitlerowskie Niemcy, które odczłowieczając człowieka odbierały mu podstawowe prawa, jednocześnie nadawały te prawa zwierzętom. To właśnie w III Rzeszy powstała pierwsza ustawa o ochronie zwierząt.

Przypomniał o tym na Twitterze Szczepan Wójcik:

- „Trochę historii:

-Autentyczny hitlerowski plakat propagandowy.

-Pierwsza ustawa o ochronie zwierząt powstała w Trzeciej Rzeszy.

-Hitlerowcy zarzucali Żydom okrucieństwo wobec zwierząt a wybrane nacje odczłowieczali.

-Jako jedni z pierwszych humanizowali zwierzęta”.

Zdaje się więc, że „uczłowieczanie” zwierząt jest charakterystyczne dla ideologii, chcących „odczłowieczyć” człowieka.

kak/Twitter, nczas.com