Od środy w Warszawie tzw. „strajk kobiet” organizuje kolejne agresywne i wulgarne manifestacje, w czasie których dochodzi do aktów wandalizmu i dewastacji. Problemu jednak nie widzi stołeczny ratusz, który przekonuje, że w czasie „spontanicznych zgromadzeń nie odnotowano trwałych zniszczeń”.

Rozbite witryny sklepowe, pomalowane czerwoną farbą elewacje budynków, na których powypisywano wulgarne hasła, zniszczone billboardy – to wszystko w ocenie warszawskiego ratusza jedynie… niegroźne skutki „spontanicznych zgromadzeń”.

Portal tvp.info zwrócił się do rzecznik warszawskiego ratusza z pytaniem o zniszczenia, których dokonano w czasie ostatnich demonstracji tzw. „strajku kobiet”.

- „W czasie ostatnich spontanicznych zgromadzeń nie odnotowaliśmy trwałych zniszczeń infrastruktury miejskiej, gdzie poprzez trwałe zniszczenia należy rozumieć powyrywane płyty chodnikowe, słupki, zniszczone stacje roweru publicznego” – odpowiedziała Karolina Gałecka.

- „W ramach bieżących prac są usuwane ewentualnie napisy, które pojawiły się po spontanicznych zgromadzeniach na obiektach miejskich” – dodała.

kak/tvp.info.pl