Wciąż pojawiają się głosy dot. możliwości ponownego zamknięcia szkół ze względu na pandemię koronawirusa. Wątpliwości rozwiewa wicerzecznik partii rządzącej Radosław Fogiel, który zapewnia, że obecnie rząd takiej decyzji nie bierze pod uwagę. Zaznaczył przy tym, że wiele zależy od przestrzegania restrykcji w najbliższym czasie.

Już jutro w całym kraju zaczną obowiązywać obostrzenia, jakie do tej pory działały w żółtych strefach. Taką decyzję podjęto ze względu na duży w ostatnich dniach przyrost nowych zakażeń koronawirusem.

Na antenie Polsat News zastępca rzecznika Prawa i Sprawiedliwości Radosław Fogiel był pytany o rządowe plany na najbliższą przyszłość, związane z przeciwdziałaniem rozprzestrzenianiu się pandemii.

Radosław Fogiel podkreślił, że cały czas wzrasta liczba łóżek dla pacjentów z COVID-19 oraz potrzebnego do ich leczenia sprzętu. Zaznaczył przy tym, że nie można dopuścić do zatoru w służbie zdrowia, dlatego właśnie zdecydowano się na wprowadzenie nowych restrykcji.

Wicerzecznik PiS poinformował, że nie ma planów dot. zamknięcia cmentarzy na 1. listopada:

- „Ale nie zmienia to faktu, że jest to bardzo nierozsądne i należy trzy razy się zastanowić, zanim weźmie się udział w jakimkolwiek większym zgromadzeniu” – dodał. Zachęcił przy tym, aby cmentarze odwiedzać kilka dni wcześniej lub później.

Polityk rozwiał też wątpliwości dot. ewentualnych planów zamknięcia szkół stwierdzając, że sprawdza się dotychczasowy system.

- „Musimy też znaleźć jakiś środek ciężkości. Mieliśmy półroczny lockdown szkolny, mieliśmy naukę zdalną, to z kolei wszyscy eksperci od edukacji mówili, że to się na dłuższą metę nie sprawdzi, rodzice już prawie organizowali protesty” – mówił.

Dlatego zaznaczył, że obecnie nie ma planów dot. zamykania szkół. Nie jest to jednak całkiem wykluczone, a wszystko zależy od rozprzestrzeniania się pandemii w najbliższym czasie.

kak/PAP