Przed wyborami parlamentarnymi rząd Prawa i Sprawiedliwości ogłosił, że budżet w roku 2020 będzie w pełni zrównoważony. Zapowiedziano - bardzo szumnie, i nic dziwnego - brak jakiegokolwiek deficytu. Okazuje się, że w rzeczywistości... deficyt może jednak wystąpić.

Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział, że wycofano się przecież z 30-krotności, więc sytuacja jest inna.

Cóż, to prawda, jest inna: już po wyborach!

"Projekt budżetu zakłada faktycznie równe przychody i wydatki, natomiast nie wykluczam faktycznie, że ze względu na chociażby potencjalne wycofanie się z kwestii 30-krotności, jakiś niewielki deficyt w przyszłym roku się pojawi" - powiedział Müller w rozmowie z Radiem Plus.

"Zresztą niewielki deficyt nie jest problemem samym w sobie, natomiast my po prostu zakładaliśmy taki projekt zrównoważony, bo to też zachęca wszystkie resorty, wszystkie instytucje publiczne do tego, aby jednak szukać oszczędności" - dodał polityk.

Jak stwierdził, wariant budżetu "z niewielkim deficytem" jest dzisiaj "bardziej prawdopodobny".

Wcześniej wicepremier Jarosław Gowin tłumaczył, że jeżeli 30-krotność zostanie bez zmian, to w budżecie zabraknie 5 mld złotych.

Pytanie do rządu: czy władze naprawdę nie wiedziały przed wyborami, że Porozumienie Gowina jest przeciwne 30-krotności i za tym nie zagłosuje, a w związku z tym bezdeficytowy budżet nie będzie możliwy?

bsw/300polityka.pl