Szczyt UE - Bałkany Zachodnie, który z udziałem polskiego premiera odbył się w Sofii był o tyle ważny, że zwrócił uwagę na kwestię rozszerzenia Unii. Proces poszerzania Wspólnot Europejskich był w ostatnich latach w cieniu procesu „pogłębiania” UE.

Macron, Schulz, Verhofstadt i inni chcieli leczyć poważną chorobę Unii - deficytu demokracji- hasłami typu: „Więcej Europy w Europie” i oddawaniem przez państwa narodowe kolejnych swoich kompetencji instytucjom unijnym – tym było właśnie owe „pogłębienie”. To kiepski pomysł, całkowicie sprzeczny z polską wizją „Europy Ojczyzn”,”Europy Narodów”.

Alternatywą dla „pogłębienia UE” jest właśnie jej poszerzenie o kolejne kraje z naszego regionu Europy. Trzeba patrzeć realistycznie: chodzi o kraje bałkańskie, bo przed Ukrainą jest bardzo długa droga. Polska we własnym dobrze pojętym interesie powinna być ambasadorem rozszerzenia Unii o kraje takie jak Czarnogóra czy Serbia. Tym bardziej, im mniej tego chcą płatnicy netto do wspólnej kasy, choćby Holandia.

Szeroko rozumiane Bałkany to też „nowa Unia”. Polsce będzie łatwiej toczyć swoje europejskie gry polityczne, gdy w UE znajdą się kolejne kraje naszego regionu. Państwa, którym to Rzeczpospolita pierwsza będzie zapalać zielone światło.

 Ryszard Czarnecki

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (19.05.2018)