Dziś przed siedzibą Telewizji Polskiej przy Pl. Powstańców w Warszawie odbył się protest przeciwko "mowie nienawiści". 

"Spotkamy się tutaj na proteście przeciwko mowie nienawiści. Jesteśmy dzisiaj przed siedzibą programów informacyjnych telewizji publicznej, bo wszystkich nas poruszył poniedziałkowy materiał. To przelało czarę goryczy. Przyszliśmy tu, aby odwołać się do sumień i honoru tych, którzy wyemitowali ten materiał i tych, którzy zarządzają telewizją"- mówił mężczyzna prowadzący protest ze sceny. 

Demonstranci domagali się dymisji Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. 

"Macie okazję przeprosić. W ostatnim czasie zrezygnował prezes, ale nie ten, który powinien. Do tego prezesa apeluję: panie Jerzy Owsiaku - wróć, a do drugiego prezesa, który jest odpowiedziany za ten materiał apelujemy: odejdź"- przemawiał mężczyzna. 

Nawiązując do śmierci prezydenta Gdańska, przemawiający na demonstrację podkreślił, że Paweł Adamowicz "padł ofiarą nienawiści, którą próbował zwalczać, robiąc cały czas swoje i przekonując, że miłość może nas wszystkich połączyć". 

Co ciekawe, na scenie pojawiła się również... Magdalena Klim, działaczka KOD, znana z zakłócania spotkań polityków Zjednoczonej Prawicy (zwłaszcza Patryka Jakiego podczas kampanii wyborczej), ale również ważnych uroczystości patriotycznych. Klim, nazywana przez internautów "Rudą z KOD", nierzadko zachowywała się agresywnie. Pod koniec swojej "działalności" została spoliczkowana przez Dominikę Arendt-Wittchen, byłą już pełnomocnik Wojewody Dolnośląskiego. 

"Jestem dlatego tutaj, bo wymierzony został mi policzek. Dwa tygodnie po tym dniu były koszmarem. Ja tej kobiecie współczuję, to biedna zmanipulowana kobieta"- stwierdziła podczas dzisiejszej demonstracji. 

Czy pani Klim jest na pewno odpowiednią "twarzą" walki z mową nienawiści?

yenn/Fronda.pl