Największa rosyjska firma obuwnicza nie dała sobie w Polsce rady. Centro miało konkurować z gigantami. Zniknęło, nie płacąc składek ZUS, zaległych pensji i odpraw.


- Typowo po rosyjsku. „Wsio w pariadkie”, pracujcie dalej i nagle telefony zamilkły - mówi portalowi Innpoland.pl jedna z kierowniczek sklepu obuwniczego Centro. Firma wciąż nie wypłaciła jej około 7 tys. zł, na co składa się ostatnie wynagrodzenie, odprawa za zwolnienie i ekwiwalent za urlop. Wielu pracowników działającej w Polsce rosyjskiej sieci handlowej dowiaduje się, że pracodawca nie zapłacił składek ZUS. Składają wnioski do sądów, ale pozwanych nie da się znaleźć - zniknęli jak sen złoty.

W trudnej sytuacji jest około 300 pracowników. Rosyjski inwestor do końca zapewniał, że jest zainteresowany działalnością w Polsce.

- Chcę zdementować internetowe plotki. Problemy są chwilowe, prowadzimy negocjacje, chcemy połączyć się z inną marką. Dobro pracowników jest dla nas najważniejsze, a pieniądze na wypłaty są zabezpieczone - przekonywał jeszcze w czerwcu szef Centro w Polsce Władysław Charenko.

Centro miało w Polsce 60 sklepów. Najlepsze z nich miały obroty rzędu 400 tys. zł miesięcznie. To znacznie mniej niż CCC, Deichmann czy Wojas, jednak szefowie Centro jeszcze w 2013 r. mówili, że chcą zbudować biznes o czołowej pozycji na rynku. W Rosji Centro Fashion to potęga – największy gracz na rynku, w dodatku ma 900 zagranicznych sklepów.

Na początku roku do sklepów nie dotarła wiosenna kolekcja. To był dzwonek ostrzegawczy dla pracowników. Co ciekawe, obroty nie spadały. Jednak część pracowników w ostatnich tygodniach otrzymała wypowiedzenia pracy pocztą. Pieniędzy nie dostali. .
KJ/Innpoland.pl