Rosjanie lubią Korwin-Mikkego. Nie bez powodu – od dawna szerzy w Polsce dokładnie takie poglądy na sprawy rosyjskie, jakich Moskwa mogłaby sobie życzyć. Niedawno doczekał się za to oficjalnej aprobaty rosyjskiego MSZ, którego pełnomocnik na Twitterze pochwalił Korwin-Mikke za szerzenie „prawdy” w sprawie Majdanu. A przecież to tylko czubek góry lodowej kremlowskiej propagandy w wydaniu „Krula”.

Idzie wojna

„Chcesz pokoju, gotuj się do wojny. W tej chwili grozi nam III wojna światowa. Grozi nam naprawdę, bo Polska zamiast uspokajać sytuację, jeszcze podjudza Amerykanów do tego, żeby potraktowali Ukrainę jako pretekst do III wojny światowej. Musimy zadbać o przyszłość Polski" – powiedział Korwin –Mikke w swoim najnowszym spocie wyborczym.

Dodał, że trzeba wybrać "neutralność w tym sporze" i "robić co można, żeby lać oliwę na wzburzone fale". "Żeby nie doszło do III wojny światowej. Bo jak wybierzecie Państwo pana Dudę i pana Komorowskiego, to macie Państwo III wojnę światową praktycznie jak w banku".

To nie nowy pomysł Korwin-Mikkego. Już wcześniej przekonywał, że Rosjanie tylko się bronią przed USA. „Stany Zjednoczone przecież od pół roku prą do wojny w sposób oczywisty. Rosja jest otoczona całkowicie bazami NATO. Nie ma żadnych baz rosyjskich naokoło Ameryki” – mówił na antenie TVN24. Wzywał tez do zrozumienia Rosjan, którzy „panicznie się boją”. Bo Rosjanie to w ogóle…

…naród ofiar?

Internauci przypomnieli niedawno jedną z wypowiedzi Korwin-Mikkego, w której przekonywał, że jeżeli Rosjanie zamordowali w Katyniu polskich oficerów, to postąpili całkowicie „racjonalnie”. Cóż, można się cieszyć, że Mikke nie przeczy chociaż, że to właśnie Rosjanie zabijali w Katyniu.

Bo gdy chodzi o inne zbrodnie, to sprawstwo Moskwy zdecydowanie wyklucza, albo przynajmniej zwala wszystko na przypadek Tak na przykład w sprawie zabójstwa ks. Popiełuszki albo wydarzeń w kopalni Wujek. Według Korwina „z punktu widzenia generała Jaruzelskiego zarówno wydarzenia w kopalni Wujek, jak i to [zabójstwo ks. Popiełuszki – red.], to są wypadki przy pracy. Przecież to nie było w żadnym przypadku planowane”. Tłumaczył też przy okazji, że w Polsce komunizm był tylko do 1956 roku. A później? „Jacy tam komuniści? Czy pan sobie wyobraża, że śp. pan Gierek czy którykolwiek z tych ludzi chciałby mieć po równo ze sprzątaczką” – pytał w rozmowie z „Super Expressem”.

Weźmy Smoleńsk. Polityk nie sądzi w ogóle, by mogło dojść tu do zamachu. A jeżeli już zamach, to tylko WSI. „Zamach mogły przeprowadzić polskie służby - ludzie byłych WSI” – powiedział w rozmowie z „Wirtualną Polską”. „Śp. Lech Kaczyński miał ujawnić aneks do raportu ws. WSI i nigdy tego nie zrobił. Wolał szantażować wysoko ulokowanych agentów WSI groźbą ujawnienia i w zamian za milczenie uzyskiwać ich poparcie lub przynajmniej neutralność. Dlatego ludzie z byłych WSI mieli interes w tym, żeby go zabić. Symptomatyczne, że nikt nie chce o tym pisać. Zamiast tego jest wielki wrzask przeciwko Rosji” – dodał.

Rosyjskie sprawstwo Mikke wyklucza też w związku z zestrzeleniem malezyjskiego samolotu nad Ukrainą. W rozmowie z „Onet.pl” mówił, że ten, kto podejrzewa o to Rosjan, „ma nie po kolei w głowie”. Za najbardziej prawdopodobny uznał wariant zestrzelenia samolotu przez Ukraińców, którzy celowali w samolot z Putinem na pokładzie, ale się pomylili. Później twierdził, że może zrobili to separatyści, ale po prostu przez przypadek.

Ukraina – potencjalny wróg Polski

Ukrainę Korwin-Mikke nieustannie maluje w czarnych barwach. W połowie kwietnia Korwin-Mikke w programie „Kropka nad i” TVN-u przekonywał, że „Ukraina to nasz potencjalny wróg. To kraj, który kwestionuje nasze wschodnie granice”. Gdy prowadząca program Monika Olejnik wskazała mu, że obecne władze niczego takiego nie robią, Mikke przyznał rację, ale ostrzegł, przywołując przykład niemieckiej NSDAP. "Zapewniam panią, że NSDAP była bardzo małą mniejszością w Niemczech w swoim czasie, a potem doszła do władzy" - stwierdził w kontekście ukraińskich ruchów odwołujących się do dziedzictwa UPA.

Wojna na Ukrainie to w ujęciu Korwin-Mikkego wojna o wolność. O wolność Rosjan, oczywiście. W programie „Kropka nad i” TVN-u powiedział, że „na razie Rosjanie na wschodzie Ukrainy walczą o wolność". W programie „Jeden na jeden” Onet.pl powiedział z kolei, że „Putin jest pod bardzo dużym naciskiem opinii publicznej, żeby ratował braci Rosjan. Przecież tam [w Donbasie – red.] są zabijani Rosjanie”. Także w jednym ze swoich wystąpień w Parlamencie Europejskim mówił, że Putin „bardzo silnie musi bronić się przed naciskami w Rosji, bronić się, że nie wprowadza wojsk na Ukrainę, żeby bronić swoich rodaków”. Później zmienił trochę pogląd, bo nie mówił już pompatycznie o walkach o wolność, ale o „Sowietach”, którzy tęsknili na wschodzie Ukrainy za Związkiem Radzieckim, domagający się „państwowej własności kopalń i hut, rozdzielnictwa, rozdawnictwa itd.”.

Co do Krymu, to jego oderwanie od Ukrainy jest według Korwina sprawą naturalną. Półwysep był w jego ujęciu okupowany przez Ukraińców (tak, tak!), więc mieszkający tam Rosjanie gorąco pragnęli wolności… „Krym był stracony. Mówiłem 25 lat temu, że Ukraina go straci. To było nieuniknione. Mieszkańcy Krymu wykorzystali moment, gdzie było zamieszanie w Kijowie, ogłosili niepodległość [...]. Zrzucenie okupacji ukraińskiej było zawsze bardzo ważne dla Krymu. Ci ludzie mówili po rosyjsko. Kazano im mówić po ukraińsku nagle” – mówił Korwin-Mikke w TVP Info. W wywiadzie dla „Sputnik News” opowiadał, że Ukraina jest dla Polski ważna jako państwo niepodległe, ale czy jej integralność terytorialna zostanie naruszona czy nie, to bez znaczenia. Przekonywał nawet w kwietniu tego roku w programie Moniki Olejnik, że skoro boi się zbyt silniej Ukrainy, to „właściwie jak jest słabsza, tym lepiej. Trzeba powiedzieć jasno, że w interesie Polski leży utrzymanie niepodległości Ukrainy. W tej kwestii nie powinno być żadnych nieporozumień. Polska powinna bronić niepodległości Ukrainy, a czy to jest Ukraina z Donbasem czy też bez, z Krymem czy bez Krymu, to już nas mniej interesuje” – powiedział. Wcześniej Mikke wzywał do ogłoszenia w sprawie wojny na Ukrainie polskiego „désintéressement i prowadzenia polityki ścisłej neutralności”.

 Z Rosją grzecznie i po przyjacielsku

Mikke uważa, że powinniśmy z Rosją utrzymywać jak najlepsze stosunki. Jeszcze jako prezes „Kongresu Nowej Prawicy” mówił, że Rosja to „potężne mocarstwo, które z nami graniczy na bardzo takim dziwnym odcinku. W zasadzie nie mamy z nim żadnych wspólnych sporów [...]. Nie ma najmniejszego powodu, żeby było nastawienie antyrosyjskie w Polsce”. „Działanie antyrosyjskie jest wbrew interesom Polski. Rosja nie była podrażniona, nie była nastawiona antypolsko i to my chcemy ją nastawić przeciwko Polsce. Jaki jest sens, żeby potężne mocarstwo starać się przerobić na mocarstwo antypolskie. Po co?” – pytał. Rzeczywiście, po co? Bo zdaniem Korwin-Mikkego z Rosją byłoby lepiej zawiązać sojusz wojskowy. Na początku 2014 roku Mikke zaproponował, by Polska zawarła sojusz wojskowy z Białorusią i Ukrainą oraz Chinami. Jeżeli byłoby to nierealne – a wiadomo, że tak właśnie jest – to należy jego zdaniem „przeorientować polską politykę na pro-rosyjską. Jest to trudne, z uwagi na historyczno-histeryczne nastawienie większości społeczeństwa – ale jest to jedyna realna alternatywa”. W rok później w wywiadzie dla RIA Nowosti mówił już tylko o bliskiej współpracy gospodarczej z Rosją. „Nasza partia [wówczas jeszcze Nowa Prawica] widzi w Rosji silną przeciwwagę dla UE. Chcielibyśmy aktywniej rozwijać kontakty handlowe z Rosją i Chinami, dlatego, że to u was jest dynamika rozwoju, a nie w umierającej UE. Gospodarcza ekspansja Polski powinna być na Wschód, a nie na Zachód” – twierdził Korwin-Mikke.

Czy to właśnie te poglądy sprawiają, że Mikke jest gotowy do współpracy z lewicową partią „Zmiana”? To ugrupowanie prowadzone przez Mateusza Piskorskiego otwarcie postuluje wyjście z NATO i związanie się z Moskwą. I choć jest ewidentnie socjalizujące, to jednak Mikke razem z Piskorskim właśnie gościł na konferencji w syryjskim Damaszku, poświęconej walce z terroryzmem. Od kiedy ten temat interesuje Korwin-Mikkego? Nie wiadomo. Skorzystał jednak z okazji, by w grudniu wystąpić w obronie prorosyjskiego reżimu syryjskiego, u boku prorosyjskiego polityka z Polski…

I po tym wszystkim Korwin-Mikke mówi, że nie jest prorosyjski. Ktoś mu jeszcze wierzy?

tag