Źle znoszę obecne wzmożenie w debacie politycznej w Polsce, zwłaszcza w sprawie imigrantów, islamu itd. Uważam,ze jesteśmy świadkami niebezpiecznego nasilenie zidiocenia i złych emocji - pisze Agnieszka Romaszewska na swoim Facebooku. 

I dalej: "To jasne, że prosta "pani Malinowska" reaguje emocjonalnie - rozczuleniem, strachem, czy agresją na oglądane w TV obrazy, albo wyczytywane w internetach rewelacje. Ale inteligenci, dziennikarze, liderzy opinii powinni choć podstawowo starać się rozumieć i objasniać "pani Malinowskiej" mechanizmy społeczne, wychodząc poza system rozpoznawania "swój obcy" oraz określenia: czarne i białe, bo tak sie zjawisk społecznych i politycznych objaśnić nie da.Tak można najwyżej prowadzić propagandę. 

Tymczasem zalewa nas ocean niewiedzy na temat świata zewnętrznego, z którym podobno mamy, czy też możemy wkrotce mieć, jakiekolwiek relacje. Powódź drastycznych obrazków, straszliwych muzułmanów, z nożami w zębach i bezgłowymi dziećmi w rękach, falszywek, rewelacji "jedna pani powiedziała drugiej pani", na przeciw którym, z drugiej strony, wychodzą szeregi, pełnych głupkowatej wyższości, świeckich kaznodziejów pouczających i gromiących ksenofobicznych Polaków. Debata toczy się na żenujacym poziomie, wśród czasem prawdziwych ale częściej fałszywych rewelacji i podejrzanych fotek, a z drugiej strony zgorszonych okrzyków świeckich dewotek lewicowych pseudoideologii i prowadzi jedynie do coraz większej ogólnej dezorientacji oraz wewnetrznej wojny .

Codzień w polskich internetach, ale i w oficjalnej prasie, przychodzi ostatnio oglądać, jak inteligenci (ba, tzw intelektualiści) walczą ze sobą jak kohorta tyleż głupkowatych co egzaltowanych i sentymentalnych nastolatek versus falanga narodowo i religijnie nawiedzonych, rozzłoszczonych wyznawców białej rasy. To naprawdę ponad moje siły.

Nie rozumiem czemu to, by Polska pozostała sobą, czyli krajem realnie otwartym, ceniącym wolność i tolerancję, dumnym, ze swojej własnej, z korzeni chrzescijańskiej, kultury, troszczącym się o tradycję i o interesy własnych obywateli, ale nie tropiącym "obcych" i nie rozniecajacym ku nim niechęci - miałoby być nie do osiagnięcia.".

Agnieszka Romaszewska

Źródło: Facebook