Robert Biedroń nie kryje oburzenia słowami bp Józefa Zawitkowskiego, który podczas homilii wezwał mieszańców Warszawy do „uprzątnięcia” tęczy z pl. Zbawiciela. Ale zbulwersowany jest także wcześniejszym kazaniem biskupa, w którym ten stwierdził, że „ludzie homo” nie potrafią ani normalnie grzeszyć, ani kochać.

Zdaniem posła, to „klasyczna mowa nienawiści”, od której przecież duchowni winni stronić. Parlamentarzysta dodaje jednak, że to nie pierwsza taka wypowiedź osoby duchownej i ocenia, że słowa bp Zawitkowskiego „wielką hipokryzję Kościoła”.

„Z jednej strony słyszymy słowa potępienia, a z drugiej strony wszyscy już dziś wiemy, że to w Kościele Katolickim jest wiele patologii - niezwiązanych z homoseksualizmem, bo homoseksualizm jest rzeczą normalną, ale z pedofilią, kradzieżami, przemocą, w której uczestniczą nawet zakonnice” – mówi Biedroń w rozmowie z Onet.pl ucinając rozmowę o homilii hierarchy konstatacją: „nie chciałbym wchodzić w dyskurs, którym posługuje się ten biskup, bo jest to poziom szamba i kloaki”.

Zdaniem Biedronia, w Kościele w Polsce wszystko jest do góry nogami, więc jak najszybciej powinien przyjechać tu papież Franciszek, „by zmienić oblicze tego Kościoła”. „Inaczej ten polski Kościół się rozleci, bo wierni nie są głupi i wiedzą, że takich słów nie powinno się używać.

Z kolei, wezwanie do „uprzątnięcia” tęczy poseł Biedroń uważa za „podpalenie jej słowami”. „Ktoś, kto nawołuje do przemocy i niszczenia mienia publicznego, nie zasługuje na bycie moralnym drogowskazem. Biskup chyba pomylił funkcję” – komentuje.

Na koniec parlamentarzysta stwierdza, że to bp Zawitkowski powinien uklęknąć przed Conchitą Wurst, wyspowiadać się przed nią i przeprosić za swoje grzechy. Całość rozmowy TUTAJ

Beb/Onet.pl