Delegacje Polski, a także Estonii, Litwy, Łotwy, Ukrainy, Gruzji i Słowacji opuściły obrady Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE). To znak protestu wobec  bezwarunkowego włączenia delegatów Rosji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy

Przedstawiciele Europy Wschodniej opuścili demonstracyjnie Zgromadzenia Parlamentarne Rady Europy w proteście przeciw włączeniu rosyjskich delegatów do tego zgromadzenia. Z polskiej delegacji salę obrad opuścili zarówno przedstawiciele PiS, jak i opozycji.

Jak powiedział poseł PiS i wiceprzewodniczący ZPRE Włodzimierz Bernacki, „kiedy Zgromadzenie przywróciło właściwie bezwarunkowo rosyjskich delegatów, nie mieliśmy innej możliwości, jak tylko podjąć takie działanie”. 

– Bezwarunkowe przywrócenie oznacza przede wszystkim, że na liście delegatów z Rosji są osoby, które mają zakaz pobytu na terenie Unii Europejskiej – podkreślił. 

Dodał, że wśród nich jest parlamentarzysta Leonid Słucki, którego zgłoszono jako kandydata na wiceprzewodniczącego ZPRE. 

Jak zaznaczył, delegatów z Rosji przywrócono mimo trwającej nadal aneksji Krymu, co było głównym powodem odebrania głosu Rosjanom w 2014 r.

– Rada Europy zdecydowała się na ten krok chyba dlatego, żeby dostać 66 mln euro – stwierdził. To kwota, którą Rosja powinna wpłacić do 1 lipca. – Z odsetkami daje to 70 mln euro – dodał wiceprzewodniczący Zgromadzenia. 

- ZPRE „sprzedaje Ukrainę Rosji” – stwierdziła posłanka Iwona Arent z PiS, która również reprezentuje Polskę w Zgromadzeniu.

Jak dodała, potem przyjdzie kolej na następne kraje regionu, w tym Polskę. „(…) to koniec Rady Europy, która miała stać na straży pokoju” – napisała na Twitterze.

bz/TVP INFO/TT