Putinowi udało się przedłużyć o półtora roku kartę stałego pobytu na terenie Polski. Uspokajamy: nie chodzi o prezydenta Rosji, Władimira, ale o Wiktora- młodego piłkarza pochodzącego z Ukrainy. Często brany jest nie tylko za obywatela Rosji, ale i za syna moskiewskiego przywódcy. 

Piłkarz o niefortunnym nazwisku od dwóch dni jest prawdziwym bohaterem Sandomierza, po tym jak strzelił dwa gole w meczu o Puchar Polski, które pozwoliły klubowi, w którym gra na pozycji pomocnika- trzecioligowej Wiśle Sandomierz wyeliminować grającą w ekstraklasie Koronę Kielce. Co jeszcze ciekawsze, zawodnik Wisły nazywa się, po ojcu, Wiktor Władimirowicz Putin. A to stwarza wiele niecodziennych sytuacji...

"Choć czujemy się i jesteśmy Ukraińcami, to ojciec ma w dowodzie, że urodził się w Związku Radzieckim. Zdarzało się, że mnie pytano, czy jestem synem tego Putina?"- opowiada piłkarz w rozmowie z dziennikarzem sport.se.pl. 

"Gdy z Dynamem Kijów jechaliśmy na turniej do Rosji, na granicy żołnierze stawali przede mną na baczność bo myśleli, że jestem synem prezydenta Rosji. A miałem wtedy dziesięć lat. Innym razem na lotnisku podszedłem do okienka odprawy paszportowej, podałem swój dokument, a siedząca za szybą pani zrobiła wielkie oczy i przez kilka minut zerkała to na mnie, to na paszport. W końcu nacisnęła jakiś guziczek i wokół zaroiło się od jej koleżanek i pograniczników. Pokazała im paszport, a wszyscy w śmiech. Za mną zrobiła się już spora kolejka. Ludzie nie wiedzieli o co chodzi"-wspomina Wiktor Putin. 

23-letni pomocnik Wisły Sandomierz w wywiadzie żartował również, że ludzie w mieście często mówią: "Mamy swojego filmowego Ojca Mateusza i swojego Putina". 

Oczywiście na nazwisko piłkarz nie miał wpływu, nie będzie ono też raczej przeszkodą w uzyskaniu polskiego obywatelstwa. Pierwszy krok- czyli przedłużenie o półtora roku karty stałego pobytu- już za Wiktorem Putinem. 

yenn/sport.se.pl, Fronda.pl