Białoruś wciąż jest pogrążona w chaosie, a protestujące przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim społeczeństwo domaga się odwołania Aleksandra Łukaszenki. Tymczasem dla Władimira Putina obalenie Łukaszenki może wiązać się z przesunięciem Białorusi ku Zachodowi. Do tego nie może dopuścić, dlatego od początku zapewnia prezydenta Białorusi, że jest gotowy wesprzeć go militarnie.

Nic nie wskazuje na to, aby tym razem powtórzyła się sytuacja z 2014 roku, kiedy Putin wkroczył na Ukrainę. Tym razem nie ma on ku temu przesłanek. To nie znaczy jednak, że rosyjskie wojska na Białorusi się nie pojawią. Pretekstem dla obecności sił militarnych Rosji może być destabilizacja wewnątrz kraju lub rzekome zagrożenie z zewnątrz i pod tymi pretekstami Putin utrzyma władze Łukaszenki.

Na portalu defence24.pl Marcin Gawęda zaprezentował scenariusze kilku wariantów rosyjskiej interwencji na Białorusi.

- „Na kierunku białoruskim, do zbrojnej interwencji, Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej (SZ FR) mogą użyć większości potencjału Zachodniego Okręgu Wojskowego (ZachOW), a w pierwszej kolejności związków rozlokowanych taktycznych najbliżej granicy białoruskiej” – pisze analityk wojskowości.

Możliwe jest też w jego ocenie użycie przez Putina elementów wojsk pow-des, np. 76 czy 106 dywizji WDW. Ekspert podkreśla, że rosyjskie jednostki powietrznodesantowe często ćwiczą razem ze swoimi białoruskimi odpowiednikami i są przygotowani do wspólnych działań.

Przy granicy z Białorusią Rosja rozlokowała też bataliony i pułki 144 Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych. Te wojska również w każdej chwili mogą przekroczyć granicę i podjąć interwencję na Białorusi.

Gawęda podkreśla, że będzie to wejście wojsk sojuszniczych, pokazanie wsparcia i wspólnej siły, mające na celu obronę reżimu Łukaszenki, nie wroga inwazja.

Jakichkolwiek wojsk chciałby użyć Putin, nie pozwoli on łatwo odebrać sobie Białorusi. Dlatego wbrew zachodnim ostrzeżeniom, wyśle wojska, jeżeli nie będzie innego sposoby by utrzymać reżim Łukaszneki.

kak/defence24.pl