Do wyborów parlamentarnych pozostało jeszcze 3 lata, ale w środowiskach opozycji już mówi się o planach zjednoczenia i wspólnego marszu przeciwko PiS. O wspólnych listach opozycji mówi Rafał Trzaskowski, jednak PSL studzi jego zapały. Teofil Bartoszewski zapewnia, że w takim pomyśle Ludowcy nie wezmą udziału.

Jak wyjaśniał polityk w „Sygnałach Dnia”, taki wariant opozycja już przerabiała w wyborach do Europarlamentu i pomysł skończył się porażką:

- „Był wtedy pomysł, że jak się wszyscy połączymy na opozycji, będziemy w stanie wygrać wybory, i to znacznie. Takie były też sondaże” – przypomina.

- „Skończyło się na tym, że część wyborców była tak oburzona tym, co się działo na paradach równości i innych takich marszach (z desakracją symboli religijnych), że to uderzyło w samą istotę poczucia polskości, chrześcijaństwa, i ludzie z oburzeniem poszli głosować” – dodaje.

Bartoszewski sprzeciwia się budowanej przez Platformę Obywatelską narracji, jakoby była jedna słuszna partia opozycyjna i wszyscy inni muszą się do niej przyłączyć przeciw PiS. Zapewnia, że PSL nie podporządkuje się Platformie Obywatelskiej, która „nie wiadomo, w jaką stronę idzie”.

kak/niezależna.pl