Tomasz Wandas, Fronda.pl: Dlaczego środowiska lewicowe na zachodzie jak i w Polsce tak bardzo nie mogą pogodzić się z wygraną Donalda Trumpa?

Prof. Zdzisław Krasnodębski, socjolog, filozof społeczny, publicysta: Wygrał ktoś, kto zdaniem tych środowisk, wygrać nie powinien. Sondaże mówiły, że Trump przegra, media, że dyskwalifikuje się jako przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych, stąd nabrali oni niemalże stuprocentowej pewności, co do wygranej Clinton. Dlatego, byli bardzo zszokowani i przez to dziś tak trudno jest im się pogodzić z przegraną.

Obecnie coraz mniej mówi się o ostrych, kontrowersyjnych wypowiedziach Trumpa, a więcej o tym, jak się z nim ułożyć.

Czy wewnątrz USA jak i na świecie dokonają się teraz drastyczne zmiany? 

Tego nikt na świecie nie wie. Trudno być prorokiem, gdyż niektóre sformułowania Trumpa były ze sobą sprzeczne.

Które?

Na przykład z jednej strony sygnalizował, że USA będą się mniej angażować w sprawy światowej, z drugiej strony mówił o wzmocnieniu ich roli i potęgi. Domniemywać jednak można, że w najbliższych latach dominować będą w USA kwestie wewnętrzne. 

Z czego będą wynikały skutki geopolityczne?

Geopolityczne skutki tego wyboru, będą wynikały nie tylko z działań samego prezydenta USA, co z reakcji UE i innych liczących się siły w świecie.

Czy dzięki temu, że Trump wydaje się być propolski będziemy mogli liczyć na jego szczególne wsparcie? 

A gdzie pan widzi jego propolskość?

Obiecuje pomoc w zwrocie Tupolewa, wypowiada się o nas ciepło, w najbliższym otoczeniu ma kilka bardzo wpływowych osób z polskimi korzeniami, wreszcie myśli podobnie jak nasz rząd.

Większość ciepłych słów o Polakach padała w kampanii, kiedy usiłował on zdobyć jak największe poparcie. Trzeba będzie trochę poczekać, aby zobaczyć, czy zapowiedzi się potwierdzą. Fakt, że znaczna część Polonii głosowała na Trumpa, łącząc z nim pewne nadzieje. To, czy wypowie się w sprawie zwrotu wraku, będzie w znacznej mierze zależała od tego, jak będą układały się relacje Trumpa z Rosją. Jeśli jego celem będzie ocieplenie relacji Rosja-USA, to  na pewno nie będzie się tym zajmował, jeśli jednak dojdzie do –nieuniknionego, jak niektórzy sądzą - konfliktu osobowości, to może rzeczywiście o tym wspomni..

Co jest bardziej prawdopodobne?

W tym momencie jest za wcześnie mówić o tym co się wydarzy, jaka będzie przyszłość polityki amerykańskiej. Z jednej strony mieliśmy wypowiedzi, które świadczyłyby o chęci izolacjonizmu USA. Z drugiej strony próba uczynienia ameryki ponownie wielką jest sygnałem z tym sprzecznym. Gdy mówi, że chce Ameryka będzie „great again” to wyraża przez to wolę bycia światowym imperium co wyklucza politykę izolacjonizmu.

Juncker powiedział, że teraz UE będzie musiało uczyć nowego prezydenta USA minimum dwa lata, czym jest UE i jakie panują u nas warunki. Minister Waszczykowski skomentował to mówiąc, że Trump nie jest może aniołkiem ale nie jest też dzieckiem specjalnej troski. Czy Junker nie obraził tym Trumpa? 

Juncker od dawna cierpi na manię wielkości, co pewnie jest jakąś kompensacją faktu, że pochodzi z państwa, które nie imponuje rozmiarami. Kiedy Donald Trump był jeszcze kandydatem padały w jego kierunku różne obraźliwe zdania. Podejrzewam, że nikt spośród ludzi, którzy odpowiadają za politykę europejską, nie liczył się z jego wygraną. Prezydentem Niemiec zostanie zapewne Frank Walter Steinmeier, który nazwał Trumpa kaznodzieją nienawiści. Ukochanym prezydentem Europejczyków był Barak Obama. Wszyscy pamiętamy jak kandydował po raz pierwszy, mieliśmy do czynienia w Europie z wielką Obamomanią. Teraz preferowaną kandydatką większej części Europy była Hilary Clinton. Pokazuje to różnice między europejskim głównym nurtem, który coraz bardziej czuje się zagrożony a Ameryką. Kiedyś reakcja na wybranie prezydenta Regana również była podobna.

W czym tkwi sedno?

Ludzie, którzy mają poczucie bycia elitą gotowi byli zaakceptować (nie jest to przypadkowe) kogoś takiego jak Clinton. Doskonale wiedząc o jej słabościach, przede wszystkim o słabości robienia pieniędzy w sposób nie do końca przejrzysty. Trump, choć miliarder, stał się uosobieniem nadziei innej Ameryki. 

A jego niemoralne życie? 

Stał się tą nadzieją mimo tego.

Dlaczego?

Gdyż uchodziła za  autentycznego i odważnego. W przeciwieństwie do sztucznego, fałszywego establishmentu.

Bardzo dziękuję za rozmowę.