Dziś w przestrzeni publicznej nie ma miejsca na żadne z tych zachowań. Nikt nie śmie już podważać prawa wyrażania miłości do ojczyzny poprzez np. oddawanie czci bohaterom powstania warszawskiego” – podkreśla dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, prof. Jan Żaryn.

Historyk zaznacza:

To był i jest nadal bardzo dobry czas, jeśli chodzi o wewnętrzną spoistość, bo odzyskujemy tożsamość jako wspólnota”.

W rozmowie z „Do Rzeczy” wskazuje, że wcześniej próbowano włączyć nas w kompleks wstydu zbiorowego i ośmieszać oraz tworzyć z przeszłości balast. To jednak – twierdzi profesor – najwyraźniej udało się trwale przezwyciężyć.

Dalej dodaje:

To, że zatrzymujemy się 1 sierpnia o godz. 17, to, że tak wielu Polaków bierze udział w Marszu Niepodległości, chcąc pokazać swoje przywiązanie do ojczyzny, to, że udało się przywrócić pamięć o żołnierzach wyklętych – to zbiorowy wysiłek wielu ludzi. Sukces, którego nikt nam już nie ukradnie, choć – jak wiadomo – byli i nadal są tacy, którzy by chcieli. Na szczęście dziś są w defensywie”.

Wskazuje także:

Nie może być naszej zgody na to, że my, Polacy, jesteśmy interesujący wyłącznie jako zbiorowisko antysemitów, ksenofobów i zacofanych katolików. Jeśli taka jest oferta ze strony świata, to dlaczego mamy się temu podporządkować? Jaki jest sens, by w tym wstydzie lub próbie dostosowania się do narzuconych warunków funkcjonować?”.

Prof. Żaryn apeluje, aby nie starać się do niego na siłę wpychać i sprawić, aby to narody europejskie same chciały zainteresować się naszą prawdziwą historią. Mówi:

Podsuwajmy im nieoczywiste tematy, postaci, wątki z naszej historii. Tak jak udało się świat zainteresować rotmistrzem Pileckim, tak próbujmy to robić z innymi tematami. Normalnie i bez kompleksów”.

dam/PAP,"Do Rzeczy"