Tomasz Wandas, Fronda.pl: Związek Radziecki jest często oskarżany o inwazję na Polskę. Błąd! Naziści zaatakowali Polskę 1 września. Armia Czerwona, dopiero po ucieczce rządu z kraju i po rozbiciu sił zbrojnych, wkroczyła na «polskie terytoria» - Białoruś i Ukrainę, okupowane przez Warszawę od 1920 - czytamy w tweecie rosyjskich dyplomatów. Co sądzi Pan o tym wpisie? Wierzą w to, co piszą czy prowokują?

Prof. Wojciech Roszkowski, wybitny historyk: Trudno powiedzieć czy wierzą w to, co mówią. By to sprawdzić, trzeba by było ich zbadać na wariografie. Istotne jest jaką wymowę ma to, co piszą, niezależnie od tego czy w to wierzą czy nie. Jest to kłamstwo powtarzające notę Stalina z 1939 roku. Państwo Polskie nie przestało istnieć w momencie wkraczania Armii Czerwonej. 17 września rząd polski był jeszcze na terenie Polski, a dwadzieścia pięć polskich dywizji nadal stawiało opór - te fakty strona rosyjska całkowicie ignoruje. Rosjanie ignorują również fakt, że Armia Czerwona napadając na Polskę, pogwałciła cztery umowy międzynarodowe, które podpisał rząd sowiecki - Traktat Ryski, Pakt Brianda-Kellogga, układ polsko-sowiecki o nieagresji i konwencję londyńską.

Czy tego typu akcje nie ośmieszają rosyjskich dyplomatów na arenie międzynarodowej? Co z opinią rosyjskich historyków? Czy może tylko z naszej, polskiej perspektywy tego typu słowa wyglądają na totalne zakłamanie? 

Historia początku II wojny światowej jest doskonale udokumentowana. To, że bywa ona fałszywie interpretowana przez przemilczanie pewnych faktów (i fałszywą interpretację pozostałych) jest typową sowiecką taktyką (kiedyś i dzisiaj). Owszem, można się dziś dziwić, że obecne władze rosyjskie nawiązują do starej, sowieckiej demagogii. Natomiast, jeśli chodzi o popularność tych tez, to można odwoływać się do tego jak w ogóle wiarygodny jest rząd rosyjski w polityce historycznej. 

Niestety, w niektórych kręgach na Zachodzie, te kłamstwa i przeinaczenia historii znajdują oddźwięk. Niestety jest to również związane ze sporymi zaniechaniami polskiej polityki pamięci i faktem, że Polska była nieobecna w kształtowaniu wizji II wojny światowej przez kilkadziesiąt lat. 

Czy kiedykolwiek sposób prowadzenia tego typu narracji przez Rosjan się zmieni? Czy nieustannie będą oni zaklinać rzeczywistość?

Ta kwestia jest chyba najtrudniejsza do przewidzenia. Obrona imperialnej wizji losu Rosji jest szalenie bliska (zwłaszcza kręgom opiniotwórczym) Kremlowi. Zdaje się, że od wielu lat kontynuowana jest w rosyjskiej polityce ciągłość nieprzyznawania się do żadnych błędów, zbrodni, zdrad etc. Rosja nigdy się nie myli i zawsze ma rację - jest to imperialny punkt widzenia, czy się to zmieni, jest bardzo trudne do przewidzenia.  

Czy samo udokumentowanie kwestii związanej z 1 września jest wystarczające? Czy może powinniśmy zrobić coś więcej, tylko jeśli tak, to co? 

Myślę, że w tej chwili jako Polacy odnieśliśmy ogromny sukces we wpływie na politykę pamięci i na pamięć w świecie o 1 września. Obszarem nadal lekko zaniedbanym przez polską stronę jest przywrócenie właściwej interpretacji o dacie 17 września, czyli odkłamywania tych śladów sowieckiej demagogi, która nadal panuje na Zachodzie. Natomiast na samą politykę imperialnej pamięci Rosji mamy niewielki wpływ. 

Rozumiem, że za sukces uważa Pan Profesor osiemdziesiątą rocznicę wybuchu II wojny światowej. Z jakich powodów to, co wydarzyło się tego dnia w Polsce uważa Pan na sukces?

Całe te obchody w dniu 1 września w Warszawie, „spektakl”, który miał tego dnia miejsce na placu Piłsudskiego był poruszający. Ponadto bardzo istotna była cała medialna (gazetowa) akcja w tym dniu. Ukazały się bardzo obszerne materiały tłumaczące czym był wybuch wojny i co znaczyło to dla Polski. Te materiały bardzo obszernie naświetliły polską  narrację o wybuchu wojny. Myślę, że artykuły, które ukazały się w kilkunastu wiodących dziennikach odczytane przez wiele milionów czytelników na Zachodzie mają spory wpływ (i będą miały) na postrzeganie początku  II wojny światowej. 

Zapewne zwrócił Pan Profesor uwagę na przemówienie prezydenta Niemiec, na jego słowa wypowiedziane w języku polskim. Wszyscy pamiętamy, jak dekadę temu Rosjanie również byli zapraszani na te uroczystości. Pytanie co zmieniło się od tamtego czasu? Dlaczego Rosjanie powinni czy nie powinni być zapraszani na obchodu wybuchu II wojny światowej?

Formalnie rzecz biorąc 1 września był to najazd Niemiec hitlerowskich na Polskę, a Związek Sowiecki nie brał w tej akcji udziału (wziął udział w akcji 17 września). Zapraszanie przywódców Rosji, by wygłaszali swoje tyrady oparte na fałszowaniu historii byłoby niewłaściwe. Formuła, że zaprosiliśmy sojuszników z Unii Europejskiej, NATO i uczestników programu partnerstwa Wschodniej Unii jest odpowiednia. Przemówienie Putina zasiałoby tylko zamęt. Natomiast, przemówienie Steinmeiera jest bardzo ważne, dlatego, że jeszcze żaden przywódca Niemiec tak uroczyście i wzruszająco nie przyznał się do NIEMIECKIEJ winy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że dotychczasowa niemiecka polityka dość skutecznie próbowała w tym przypadku podmienić słowo „niemiecki” na „nazistowski”. 

Czy słowa przeprosin wystarczą?

My, Polacy poza słowami, powinniśmy upominać się o czyny, a przez czyny rozumiem rekompensatę strat. Agresja niemiecka w 1939 roku cofnęła rozwój Polski na dziesięciolecia. Bezpośrednio przez straty ludzkie i materialne z samego okresu wojny i przez to, że w wyniku II wojny światowej znaleźliśmy się w orbicie Związku Sowieckiego (został nam narzucony marnotrawny system gospodarczy, który zahamował rozwój Polski). To wszystko kosztowało Polskę niezmiernie dużo. 

Wchodziliśmy do Unii Europejskiej jako biedne państwo, o przestarzałej strukturze gospodarczej i bardzo niskim poziomie dochodu - w dużej mierze był to wynik II wojny światowej, którą rozpętały Niemcy. Jak narazie osiągnęliśmy moralną satysfakcję, natomiast wiele wskazuje, że przed nami jeszcze satysfakcja materialna. 

Reasumując, na ile powinniśmy przejmować się rosyjskimi kłamstwami a na ile możemy w spokoju się uśmiechnąć i robić swoje w pokazywaniu Zachodowi prawdy o tym co wydarzyło się podczas II wojny światowej? Na ile możemy skupić się teraz na reparacjach wojennych w stosunku do Niemiec? 

Myślę, że jedno nie wyklucza drugiego. Należą nam się reparacje od Niemiec, należy podjąć tą kwestię, a co uda się wynegocjować, to zobaczymy. Natomiast, w przypadku rosyjskiej propagandy to nie powinniśmy pozostawać bierni. Polityka pamięci, medialna i informacyjna ofensywa Rosji jest bardzo energiczna i skuteczna i „urabia” opinię na Zachodzie w bardzo niekorzystny sposób dla Polski. Powinniśmy stworzyć narzędzia przeciwdziałania tej propagandzie, tutaj nie możemy się tylko uśmiechać, powinniśmy działać. 

Dziękuję za rozmowę.