W Parlamencie Europejskim miała miejsce ostra debata na temat zwalczania atmosfery nienawiści i przemocy wobec demokratycznie wybranych polityków. Miała ona bezpośredni związek z morderstwem prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza podczas 27. Finału WOŚP w zarządzanym przez niego od 20 lat mieście. 

W debacie wzięła udział najbliższa rodzina zamordowanego polityka: żona- Magdalena Adamowicz, starsza córka- Antonina oraz brat-Piotr.  Według relacji osób obecnych na debacie, Magdalena Adamowicz zabrała nawet głos w Parlamencie Europejskim. Wdowa po prezydencie Gdańska miała mówić m.in. o budowaniu "Europy solidarnej i wolnej od nienawiści". 

Podczas debaty w Brukseli doszło do ostrej dyskusji. Europosłowie Platformy Obywatelskiej, m.in. Janusz Lewandowski, nieustannie przekonywali, że mord w Gdańsku był motywowany politycznie i spowodowany mową nienawiści pod adresem polityków opozycyjnych wobec obecnego rządu- a takim był śp. Paweł Adamowicz.

"Za dużo w XX w. politycznie motywowanej śmierci, w wieku, w którym powinniśmy wiedzieć wszystko o tym, jak chronić się przed nieszczęściami XX wieku, czyli nieszczęściem wojen i totalitaryzmów, bo one żywiły się mową nienawiści, językiem, który był językiem nazizmu i bolszewizmu"- przekonywał polityk. 

Lewandowski, partyjny kolega m.in. byłego ministra spraw zagranicznych, który chciał "dorzynać watahy", mówił o "języku pogardy odzierający ludzi z godności, wykluczający ze wspólnoty albo jako wrogów ludu, albo ojczyzny". Ten język, zdaniem europosła PO, wraca, obecnie wzmocniony przez anonimowość internetu. 

"W szczególnym przypadku Polski hejt był upaństwowiony. Zadany mediom publicznym, które stokroć atakowały Adamowicza. Hejt był tolerowany, skoro tolerowano sprawców wieszania europosłów na rynku w Katowicach, skoro umorzono postępowanie wobec sprawców symbolicznych aktów zgonów wystawionych prezydentom miast, którzy zgodzili się przyjąć uchodźców. To są znamiona choroby naszej demokracji"- atakował Janusz Lewandowski. 

Do tego rodzaju wypowiedzi odniósł się europoseł PiS, prof. Ryszard Legutko. Przewodniczący frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów zwrócił uwagę na trudności w zdefiniowaniu terminu "mowa nienawiści", pojęcia "bardzo ułudnego", stosowanego przeważnie przez polityków przeciwko ich oponentom. 

 „To zawsze oni są nienawistni. To zawsze oponenci są tymi złymi. Zatem problemem jest, kto określa zasady i kto je później egzekwuje”- wskazał Legutko. 

Europoseł odniósł się do morderstwa prezydenta Gdańska. Jak przypomniał polityk, Stefan W., morderca Pawła Adamowicza, był skazanym kryminalistą, jak się później okazało- z zaburzeniami psychicznymi. 

 „Natychmiast po morderstwie opozycja w Polsce zaczęła obarczać winą rząd, media publiczne, próbując upolitycznić potworny, straszny akt morderstwa, które politycznym nie było”- wskazał eurodeputowany. Profesor Ryszard Legutko ocenił, że mówienie o "mordzie politycznym" jest "skandalicznym i haniebnym przykładem politycznego cynizmu". 

"(...)Gdy kilka lat temu zamordowano członka mojej partii politycznej a drugiego poważnie raniono i dokonał tego człowiek zupełnie zdrowy, który chciał zabić prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, jedyną reakcją w tej izbie była smutna refleksja nad upadkiem człowieka. Nikt nie wspominał wówczas o nienawiści, o mowie nienawiści”-zauważył europoseł PiS. 

yenn/PAP, EKR, Fronda.pl