Tomasz Wandas, Fronda.pl: Celem sobotnich ataków były dwie instalacje w mieście Bukajk (Abqaiq) i Churajs (Khurais) na wschodzie Arabii Saudyjskiej. Doszło do dwóch pożarów, które opanowano, ale produkcja i eksport saudyjskiej ropy naftowej ucierpiały. Rafineria koncernu Aramco w Bukajk jest największą instalacją do przerobu ropy na świecie. Szacuje się, że produkuje się tu dziennie do 7 mln baryłek ropy. Była ona w przeszłości wielokrotnie celem zamachów, m.in. Al-Kaidy, której zamachowcy samobójcy dokonali nieudanego ataku w lutym 2006 r. Jakie będzie miało to konsekwencje?

Prof. Romuald Szeremietiew, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej (92’), były profesor nadzwyczajny Akademii Obrony Narodowej i Akademii Sztuki Wojennej, oficer WP w stanie spoczynku: Wszystko będzie zależało od tego w jakim tempie, jak szybko uda się właścicielom tych zaatakowanych instalacji przywrócić ich pełną sprawność. Jak na razie ceny ropy choć niewiele to jednak wzrosły. Jeśli awaria będzie trwać dłużej, to w regionie Azji Mniejszej może dojść do wzrostu napięcia. Mimo, że to dzieje się z dala od nas, to jednak sytuacja do której doszło należy do tych, których nie można bagatelizować. 

Do ataku przyznali się wspierani przez Iran rebelianci Huti z Jemenu. Poinformował, że Huti wysłali w tym celu 10 dronów i ostrzegli, że ataki przeciwko Arabii Saudyjskiej będą jeszcze groźniejsze, jeśli wojna w Jemenie - w której Saudyjczycy stoją na czele koalicji wymierzonej w Hutich - będzie kontynuowana. Dlaczego skoro to Iran jest wskazywany przez USA, przez Mike’a Pompeo przyznają się do tego Huti? 

Przede wszystkim dlatego, by wprowadzić zamieszanie. Iran rozgrywa swoją mocarstwową partię na Bliskim Wschodzie. Zaczyna to przeradzać się w eskalację zdarzeń, które mogą doprowadzić do wybuchu wojny zwłaszcza, gdyby Stany Zjednoczone zareagowały zbrojnie. Sprawa jest poważna, gdyż mamy kolejne zdarzenie, które może wywołać konflikt zbrojny o trudno przewidywanych następstwach. 

W sobotę do ataku odniósł się również na Twitterze prezydent USA Donald Trump, nie precyzując jednak, kogo Waszyngton uważa za sprawcę ataku na instalacje naftowe. "Jest powód sądzić, że znamy winowajcę, na podstawie ustaleń jesteśmy zwarci i gotowi, ale czekamy aż Królestwo (Arabii Saudyjskiej - przyp. red.) powie nam, kto ich zdaniem stał za atakiem i w jakiej formie będziemy działać" - napisał Trump na Twitterze. Do czego mogą, czy do czego powinny posunąć się Stany Zjednoczone oraz dlaczego mimo tak rozwiniętej techniki pojawia się problem z ustaleniem sprawcy?

Technika, nawet obecne zdolności obserwacji i śledzenia elektronicznego, nie wszystko wyjaśni. Nadal decyduje człowiek i to co on sam potrafi ustalić, wykryć posługując się swoim umysłem. A pytanie sprowadza się do tego, czy potrafimy na czas wykryć zagrożenie, określić linię, której nie można przekroczyć, aby nie spowodować katastrofy. W wielu przypadkach wybuchały wojny ponieważ gdzieś ktoś jakimś incydentem przelał „czarę goryczy”. Zdarza się też, że wielkie wojny wybuchają w momencie, w którym strony uczestniczące w sporze nie kończenie chcieliby je wywołać. 

Jakiś przykład?

Myślę, że ci, którzy przelewali „czarę goryczy” w 1914 roku nie mieli pojęcia, że doprowadzą do wybuchu I wojny światowej. Podobnie Hitler atakując 1 września 1939 roku Polskę, nie przypuszczał, że wywołuje śmiertelną dla jego III Rzeszy II wojnę światową. 

Zarówno "New York Times", jak i "Washington Post" we wtorkowych komentarzach redakcyjnych winą za rozpętanie konfliktu obwiniają prezydenta USA, a konkretnie wycofanie przez Trumpa Stanów Zjednoczonych z międzynarodowego porozumienia w sprawie irańskiego programu atomowego i wznowienie dotkliwych sankcji gospodarczych wobec Iranu.  Kto jest winny? Czy faktycznie źródłem jest polityka Donalda Tumpa czy niekoniecznie?

Oczywiście, że niekoniecznie. Organy prasowe, które pan wymienił nie sympatyzują z prezydentem Trumpem, stąd raczej będą wskazywały na jego winę. 

Ciężko przewidzieć do czego doprowadzi ten konflikt, ale co podpowiada Panu intuicja? W jakie scenariusze by Pan strzelał?

Konflikt na osi Iran – Arabia Saudyjska  może prowadzić do wojny. Na świecie są dziś trzy rejony zapalne, w których  może wybuchnąć wojna - fatalnie by było, gdyby wybuchała w dwóch bądź trzech naraz. Nie zniknęła przecież, istniej groźba wojny na Dalekim Wschodzie (Korea Płn.), także region Europy Środkowo-wschodniej przy obecnej polityce Federacji Rosyjskiej też nie należy do bezpiecznych no i Bliski Wschód, czyli to co dzieje się wokół Iranu oraz Arabii Saudyjskiej. Powszechnie wiadomo, że muzułmanie, Szyici i Sunnici zwalczają się. Iran i Arabia Saudyjska nieustannie będą w konflikcie także dlatego, gdyż reprezentują dwa różne odłamy islamu. Tak więc bomba na Bliskim Wschodzie tyka coraz głośniej i w którymś momencie może eksplodować. 

Dziękuję za rozmowę.