Wyniki wyborów samorządowych ciekawie skomentował na facebooku toruński politolog, monarchista prof. Jacek Bartyzel. Jego uwagi przytoczył między innymi prof. Sławomir Cenckiewicz, zauważając, że to interesująca krytyka demokracji.

,,To, co mnie najbardziej porusza i przygnębia, to aż nazbyt liczne dowody tego, co Anglicy nazywają moral insanity, u wyborców'' - stwierdził uczony.

,,Bo jeśli w moim rodzinnym mieście (mieście wyjątkowej kumulacji kretynów, trzeba to powiedzieć bez ogródek) zwycięża przez nokaut osoba, na której ciąży sądowa kondemnatka za oszustwo; jeśli w Olszytnie zwycięża - i to głosami kobiet - kandydat z poważnym zarzutem o gwałt; jeśli w Poznaniu wygrywa ostentacyjny protektor dewiantów; jeśli w Gdańsku najlepszy i prawdopodobnie biorący rezultat osiąga lokalny kacyk, który ma 36 kont bankowych, więc nic dziwnego, że o nich "zapomina"; jeśli wreszcie w stolicy wygrywa w pirwszej turze nie tylko kompletne zero umysłowe, ale środowiskowy i polityczny dziedzic gigantycznego złodziejstwa w Ratuszu, to znaczy, że żadne normy moralne nie mają dla Jaśnie Nieoświeconego Demosu żadnego znaczenia, że wolno najbezczelniej kraść, gwałcić i naruszać wszystkie inne przykazania Dekalogu'' - uznał politolog.

Jak dodał, wynika z tego wszystkiego, że polskie społeczeństwo ma po prostu ,,chorą duszę''. ,,Co zresztą było już wiadome, skoro 3 mln ludzi z entuzjazmem zanurzyło głowy w gnojówce, waląc drzwiami i oknami na Kler" - spuentował.

mod/facebook