Profesor Aleksander Hall dopuścił się ohydnego nadużycia. Choć jest historykiem - i to w dodatku zajmującym się w dużej mierze Francją - pozwolił się najwyraźniej całkowicie zaczadzić czerskiej propagandzie i nie wie po prostu, co mówi.

Otóż Hall przyrównał Mariusza Kamińskiego, byłego szefa CBA i obecnego koordynatora ds. służb specjalnych, do... krwawego mordercy z czasów rewolucji francuskiej, Robespierre'a. To po prostu niebywałe nadużycie, którego doktor habilitowany powinien się jednak wystrzegać. Tymczasem Hall napisał w "Rzeczpospolitej":

"Politycy PiS mówią o Mariuszu Kamińskim jako o „człowieku kryształowo uczciwym”. Nie mam powodów wątpić w osobistą bezinteresowność nowego koordynatora służb specjalnych. Wierzę, że szczerze nienawidzi korupcji. Gotów jestem nawet przyjąć, że prowadzi ascetyczny tryb życia. Historia rewolucji zna jednak bardzo wielu ludzi osobiście uczciwych i bezinteresownych, którzy dla Wielkiej Sprawy i Idei dokonywali strasznych czynów, żyjąc skromnie. Taki był na przykład Maksymilian Robespierre, nazywany nieprzekupnym". 

"Stała się rzecz zła. Na czele polskich służb specjalnych stanął człowiek, którego bardzo wielu Polaków uważa za postać bardziej zasługującą na odsiadywanie wyroku niż sprawowanie ministerialnej funkcji" - stwierdził dalej. 

"Dla mnie najważniejsze jest to, że był przewodniczącym zespołu parlamentarnego, konsekwentnie głoszącym tezę o zamachu smoleńskim. Czynił to bez dowodów, wbrew ustaleniom polskiej komisji rządowej i prokuratury wojskowej" - uznaje wreszcie.

Cóż... Panu Hallowi proponujemy jedno: niech zdecyduje się, czy chce być politykiem biorącym udział w medialnej "nawalance", czy poważnym badaczem, który zajmuje się dziejami i buduje renomę Polski oraz polskiej nauki. Obie rzeczy byłemu ministrowi niestety zupełnie nie wychodzą. 

kad