Luiza Dołęgowska, Fronda.pl: Jak oceniłby Pan działanie służb specjalnych i obcej agentury w Polsce w zakresie przygotowywania afer i prowokacji obyczajowych ? Czy taśmy oraz filmy z restauracji ,,Sowa i przyjaciele'' ujrzą jeszcze światło dzienne?

Prof. Grzegorz Górski, historyk, prawnik, wykładowca akademicki: Niestety obce służby mają w Polsce niemal nieograniczone możliwości działania. Wynika to nie tylko ze słabości naszych służb, ale również z powszechnego niemal bagatelizowania zagrożenia. W Polsce panuje ogólne przekonanie, że może poza rosyjskimi działaniami, mamy wszędzie samych przyjaciół, którzy nie muszą przecież podejmować żadnych działań w naszym kraju. A już na pewno działań wrogich. Ci którzy zwracają uwagę na to iż tak się dzieje, są od razu kwalifikowani jako oszołomy i wyznawcy spiskowej teorii dziejów. To jest w konsekwencji po prostu raj dla służb. Całą niemal akcję dezinformacyjną , którą musiałyby prowadzić by kamuflować swoje działania – a to zawsze jest i trudne i bardzo kosztowne - wykonują za nie różni pożyteczni idioci. Przede wszystkim ci, którzy do tego z definicji wstydzą się Polski, albo wstydzą się rozmawiać po polsku.

A co do drugiej kwestii. Materiał zgromadzony w „Sowie” zapewne nie będzie już jawnie wykorzystywany. Służy on raczej teraz do prowadzenia działań niejawnych. Inna rzecz to kwestia, kto jest rzeczywistym dysponentem pełnego materiału z tego lokalu i – jak wszystko na to wskazuje – z innych lokali. Jest tego sporo, bo cały czas można obserwować zamiłowanie do „robienia polityki i interesów” po knajpach. Więc jest i kogo, i co nagrywać.

Ale oczywiście nie można wykluczyć, że szczątkowe rewelacje będą wypuszczane po to, by selektywnie uderzać w te czy inne osoby, a raczej interesy.

Czy sytuacja, jaka rozgrywa się teraz w związku z ,,rewelacjami'' niemieckiego brukowca ,,Fakt'' na temat posła Stanisława Pięty i osoby od lat widywanej z politykami, nawet wielokrotnie z prezydentem Dudą - to działanie na wykluczenie z polityki posła, który zasiada w dwóch bardzo ważnych komisjach, czy też tę sprawę można rozpatrywać jedynie kategoriach ewentualnych ludzkich słabości?

Ludzkie słabości są podstawą działania służb. Każdych służb. To że w sprawę zaangażowany jest periodyk otwarcie uzależniony od interesów niemieckich w kontekście tego co się dzieje z inicjatywy Niemiec wokół Polski, nie dziwi.

Inna sprawa, że nasi politycy w zdecydowanej większości nie mają żadnego instynktu samozachowawczego. Ta sprawa jest klinicznym przykładem tej sytuacji. Obawiam się jednak, że podobnych spraw będzie coraz więcej. Mamy przecież już w praktyce rozpoczętą niemal trzyletnią serię wyborów, więc jest oczywiste że tego typu ataki będą na porządku dziennym. A niestety kandydatów na pierwszą stronę tej polskojęzycznej bulwarówki zdaje się, że nie brakuje. Ale przecież i podobnych temu tytułowi brukowców (choć kryjących się nawet za firmami poważanych międzynarodowych periodyków) nie brakuje, są czekające na sensacje programy „interwencyjne” w telewizjach, nienasycony na tego typu tematy jest internet. Będzie zatem gorąco.

Proceder szukania haków, kompromatów, szantażu jest dziś łatwiejszy z uwagi na wszędobylskie kamery, miniaturyzację podsłuchów i sprzętu do filmowania czy nagrywania. Czy uważa Pan, że wielu polityków ma swoje dossier zgromadzone tylko po to, aby być ,,na smyczy'' służb wrogich danemu rządowi czy państwu?

To jest tak oczywiste, że nawet nie ma potrzeby rozwijać tego wątku.

Czy polscy parlamentarzyści są w odpowiedni sposób chronieni np. przez kontrwywiad i służby do tego powołane?

I w tym wypadku odpowiem krótko – nie. I skutki tego, między innymi w określonych „produktach” procesu legislacyjnego, możemy widzieć i odczuwać na co dzień.

Dziękuję za rozmowę.