Świat się nie kręci - na szczęście - wokół oszałamiającego "sukcesu" Bidena w Afganistanie (taki był jego przekaz do Amerykanów), naszego stanu wyjątkowego w kontekście możliwych "szaleństw" Łukaszenki/Putina czy sponsorowanego przez Niemców zlotu Trzaskowskiego.

Tak naprawdę dwa decydujące w znacznym stopniu o naszej przyszłości wydarzenia rozegrają się za kilka tygodni w Niemczech i Czechach. Chodzi rzecz jasna o wybory parlamentarne w tych krajach i to, co z nich może wyniknąć. A to właśnie decydująco zdeterminuje polskie możliwości.

Zacznijmy od Czech, gdzie wybory są na początku października. Właśnie Bruksela przystąpiła do próby zgrillowania premiera Babiśa informując, że nie będzie refundować Czechom środków unijnych, wypłacanych firmie Agrofert. Ta firma to własność Babiśa, który na czas pełnienia funkcji premiera wycofał się z wpływu na jej funkcjonowanie - co Bruksela kwestionuje. Sprawa jest poważna, bo Babiś jest właścicielem grubo powyżej połowy czeskich gruntów rolnych, na które wypłacane są unijne dopłaty, nie licząc innych dopłat rolnych. W sumie - grube sumy.

Zachód chce osłabić Babiśa i doprowadzić do sytuacji, w której główną siłą będzie niemiecka agentura w Czechach czyli tzw. Partia Piratów z partiami lewackimi. Czeski premier ma być też ukarany za zbyt poważne włączenie się Czech do V4.

W naszym najgłębszym interesie jest sukces kolacji ODS z partią chadecką, która jednak bliższa jest Fideszowi, niż pseudochadekom z Niemiec czy z Holandii.

Jest szansa, iż taka kolacja partii Babiśa z ODS/KDS zdobędzie większość, a premierem - warunek strony ODS - nie będzie dotychczasowy premier. W takiej sytuacji premierem zostanie lider samorządu regionalnego Śląska - Moraw (tam rządzi koalicja ODS i Babiśa), co byłoby najlepszą opcją dla relacji z Polską, dla przyszłości V4 oraz gwarantowałoby odporność na presję niemiecką i austriacką.

Mamy za co się modlić....

 

mp/facebook/grzegorz górski