„Był tak bacznym obserwatorem „końca świata” po 1917 roku, że przewidział, iż logiczną konsekwencją bolszewizmu, który przyszedł z Zachodu na Wschód, będzie upadek człowieka a potem całej cywilizacji europejskiej czyli właśnie „koniec świata”. I tak się stało!” – powiedział o Józefie Mackiewiczu prof. Sławomir Cenckiewicz.

Polskie Sejm niemal jednogłośnie uchwalił Rok Józefa Mackiewicza. Prof. Cenckiewicz uważa jednak, iż urodzony w Sankt Petersburgu wybitny polski dziennikarz i pisarz „jest tak sporym wyzwaniem intelektualnym zarówno jako prozaik, jak i publicysta, że jego poglądy są zaprzeczeniem większości wyznawanych w Polsce poglądów, że jest wręcz murowanym kandydatem na nietrafienie „pod strzechy”.

„Józef Mackiewicz i jego dorobek to w dużej mierze zaprzeczenie poglądów politycznych, historycznych i kościelnych Zjednoczonej Prawicy, nie mówiąc już o takim postrzeganiu i umiłowaniu prawdy, która bez względu na konsekwencje towarzysko-polityczno-międzynarodowe powinna zostać wyjawiona a nie cyzelowana do politycznych potrzeb i kontekstów bieżących” – stwierdził prof. Cenckiewicz w rozmowie z „Gazetą Krakowską”.

Fakt znalezienia się przez Mackiewicza na emigracji niemal na marginesie życia społecznego, funkcjonowanie w biedzie i niezrozumieniu, a także śmierć w zapomnieniu postrzega autor publikacji „SB a Lech Wałęsa” jako konsekwencję antykomunizmu Mackiewicza, który nie szedł na zgniłe kompromisy: „Człowiek jako istota społeczna jest raczej skonstruowany oble czyli oportunistycznie, a po drugie przebieg wypadków światowych i polskich potwierdził jego wszystkie pesymistyczne wizje. Przecież apostołów katastrof i apologetów świętych zasad się szczególnie nie lubi. A jeśli Mackiewicz napisał w dodatku, że „ulepszaczy” komunizmu uważa za wrogów, a tacy ukradli nam wolną Polskę po 1989 r. to mamy odpowiedź”.

Zdaniem prof. Cenckiewicza Józef Mackiewicz niemal bezbłędnie przewidział skutki trucizny komunizmu – „tę dezintegrację człowieczeństwa, upadek stosunków społecznych, bolszewizmu niczym nieuleczalnej pandemii niszczącej na swej drodze wszystko a ludzi nim ukąszonych niczym Zombie, zdiagnozował tak trafnie i dogłębnie w „Drodze donikąd”. „Jego antykomunizm” – kontynuuje swą myśl historyk – „był dlatego antykomunizmem prewencyjnym, jakby sanitarnym odgrodzeniem człowieka wolnego od rzeczywistej zarazy kłamstwa i kombinacji, która skutecznie - i to jest może najtrudniejsze w zrozumieniu Mackiewicza - zagnieżdża się w człowieku (napisał kiedyś, że może zwłaszcza w Polaku!) i sieje wokół zło. Niewielu z tego „ześlizgu” powraca do żywych i wolnych. Przecież nasza współczesna Polska (ale nie tylko) jest empirycznym potwierdzeniem tych obserwacji”. Jednocześnie wybitny polski pisarz, zmarły w 1985 roku w Monachium trafnie diagnozował również, że „komunizm jest kłamstwem i że Moskwa podniesie kłamstwo do normy w stosunkach międzyludzkich, społecznych i międzynarodowych”.

„Antykomunizm musi być ważną częścią składową świadomości polskiej, bo wynika to wprost z naszego historycznego doświadczenia. To on warunkuje faktycznie szereg - a może i zdecydowaną większość - ocen naszej XX wiecznej historii, a nawet naszego bytu polskiego” – podkreślił prof. Sławomir Cenckiewicz, zauważając równocześnie, iż „antykomunizm w Polsce i na świecie jest sierotą. I stąd właśnie - pomimo niemałego zastępu fanów swojej twórczości - na zawsze osierocony pozostanie Mackiewicz”.

 

ren/gazetakrakowska.pl