- Wpływy Putina widać w publikacjach „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka” czy TVN. Tam wyśmiewa się znaczenie sojuszu polsko-amerykańskiego. Podkreśla się, że właściwie nic dobrego z tego sojuszu dla Polski nie wynika. Przekonuje się, że najlepiej byłoby znów porozumieć się z Władimirem Putinem tak jak robił to dziesięć lat temu Donald Tusk - mówi w wywiadzie dla portalu wpolityce.pl prof. Andrzej Nowak

Historyk i sowietolog odniósł się do zjawiska wybielania przez Rosję paktu Ribbentrop - Mołotow.

- Zamykanie oczu na to zjawisko przez część mediów światowych, ale co gorsza także przez wiele mediów polskich trwało długo. I to zawsze bardziej martwiło mnie niż decyzje na które nie mamy żadnego wpływu jako obywatele kraju, który przecież nie może oddziaływać na politykę imperialną wielkiego sąsiada. Warto przypomnieć, że teksty wybielające pakt Ribbentrop-Mołotow pojawiały się również w naszym własnym kraju. Dziwię się, że portal wPolityce.pl, podobnie jak inne współczesne polskie media zapominają, jak dziesięć lat temu „Newsweek” czy „Gazeta Wyborcza” pisały o pakcie Ribbentrop-Mołotow - stwierdził

Według niego, w 2009 roku, kiedy Władimir Putin był na Westerplatte, "wtedy pojawił się najbardziej haniebny i skandaliczny tekst w dziejach polskiego dziennikarstwa po 1989 r. w zakresie publikacji, które dotyczą historii."

- Artykuł ukazał się w „Gazecie Wyborczej” i całkowicie wybielał pakt Ribbentrop-Mołotow. Autor artykułu poszedł nawet dalej niż propagandyści Putina w sprawie paktu Ribbentrop-Mołotow, ponieważ stwierdził w nim, że był to normalny układ polityczny, jakich dziesiątki czy setki były zawierane w historii polityki międzynarodowej. - podkreślał prof. Nowak

- Przekonywano, żeby pozbyć się wreszcie złych wspomnień z paktu Ribbentrop-Mołotow, bo to normalne, że silni sąsiedzi rozmawiają ze sobą i uzgadniają między sobą interesy. A jak Polska jest taka głupia, że nie może się do tego dostosować to jej wina. W ten sam schemat wpisywały się brednie pisane przez pana Piotra Zychowicza, który wtórował tej propagandzie, twierdząc, że Polska sama jest sobie winna. O Hitlerze i Stalinie właściwie nie warto mówić, a należy skoncentrować się na polskiej głupocie. Niestety, tego rodzaju interpretacja coraz silniej zakorzenia się również w historiografii światowej.  - dodał

- Pakt Ribbentrop-Mołotow jest oceniany jako dokument, w którym może były jakieś niezręczności. Ale właściwie to normalne, że silne państwa stabilizują stosunki międzynarodowe zgodnie ze swoimi interesami. (...) To pojęcie bardzo często pada w odniesieniu do Polski i do małych państw nadbałtyckich, które dzisiaj w propagandzie rosyjskiej oskarża się jeszcze silniej niż Polskę.  - zaznaczył

Jak podkreślił, "takie spojrzenie bardziej mnie niepokoi niż stała, systematyczna propaganda płynąca z Rosji."

- To bardziej niepokojące niż to, co twierdzi minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej na wystawie w Rosji. - dodał

- Dzisiaj fala agresywnych działań wobec prawdy historycznej płynie dobrze przygotowanym korytem. Przerażające, że ta fala napotkała pozytywne echa w Polsce. Dzisiaj się o tym zapomina. Nie przypomina się tego, jak haniebne teksty na ten temat drukowała „Gazeta Wyborcza” czy tygodnik „Newsweek”. Robili to, byle tylko udowodnić, że premier Donald Tusk ściskając się z premierem Władimirem Putinem na sopockim molo ma rację, a nie miał racji prezydent Lech Kaczyński, który przypominał prawdę o historii paktu Ribbentrop-Mołotow oraz o wybuchu II wojny światowej. Dzisiaj zbieramy żniwo tego zakłamania i manipulowania historią. I to powód do prawdziwego niepokoju. - stwierdził prof. Andrzej Nowak

 

bz/wpolityce.pl