Tomasz Wandas, Fronda.pl: „To orędzie jest jeszcze bardziej aktualne i bardziej naglące niż kiedykolwiek” – mówił Jan Paweł II w sanktuarium w Fatimie, 12 maja 1982 roku. Czy aktualne jest także dzisiaj?

Ks. prof. Andrzej Kobyliński: Tak, ale potrzeba mądrego rozeznania filozoficznego i religijnego, żeby właściwie wskazać, na czym ta aktualność powinna dzisiaj polegać. Nie zapominajmy o tym, że w 1982 roku trwała ciągle zimna wojna. Przywódcą Związku Radzieckiego był wówczas Leonid Breżniew. W Polsce trwał ciągle stan wojenny, premierem rządu był generał Wojciech Jaruzelski, a Jerzy Urban pełnił funkcję rzecznika prasowego Rady Ministrów. Nad światem wisiało widmo wybuchu konfliktu nuklearnego.

Skąd to wiemy?

W latach 70. ubiegłego wieku Centralna Agencja Wywiadowcza USA otrzymała od pułkownika Ryszarda Kuklińskiego wiele tajnych dokumentów wojskowych, które dotyczyły planu inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Zachodnią Europę i wybuchu trzeciej wojny światowej. Centralna Agencja Wywiadowcza przekazała najważniejsze informacje także Janowi Pawłowi II. Dlatego mamy racjonalne podstawy, aby przypuszczać, że 12 maja 1982 roku największą troską Papieża, pielgrzymującego do Fatimy, było uratowanie świata przed wybuchem globalnej wojny nuklearnej.

Czy objawienia fatimskie nie mówią o takim właśnie zagrożeniu?

Orędzie Fatimy dotyczy przede wszystkim niezwykłego barbarzyństwa XX wieku, który jest nazywany przez niektórych myślicieli stuleciem zła. 13 maja 2000 roku, na zakończenie Mszy św. beatyfikacyjnej fatimskich pastuszków Franciszka i Hiacynty, Sekretarz Stanu kard. Angelo Sodano wypowiedział w imieniu papieża Jana Pawła II następujące słowa: „Wizja fatimska dotyczy przede wszystkim walki systemów ateistycznych przeciw Kościołowi i chrześcijanom oraz opisuje niezmierne cierpienia świadków wiary w stuleciu zamykającym drugie millennium. Jest to niekończąca się Droga Krzyżowa, której przewodniczą papieże dwudziestego wieku”.

Na czym polega aktualność objawień fatimskich na początku XXI wieku?

Niestety, pojawia się obecnie wiele bardzo uproszczonych i powierzchownych komentarzy, dotyczących aktualności objawień fatimskich. Nie ukrywam, że niektórych z nich zupełnie nie rozumiem. Co więcej, pojawiają się interpretacje, które sieją zamęt w umysłach ludzi i są dla nich szkodliwe. Nie wolno redukować orędzia fatimskiego tylko i wyłącznie do ogólnego wezwania Matki Bożej do nawrócenia, modlitwy i lepszego życia. Tego rodzaju przekaz głoszą de facto wszystkie religie w różnych epokach historycznych. Wszyscy pragną, żeby świat był lepszy.

Do czego zatem wzywa nas dzisiaj orędzie fatimskie?

Gdy chodzi o Kościół katolicki, niezwykle prorocze słowa wypowiedział 12 maja 2010 roku papież Benedykt XVI w trakcie pielgrzymki do Fatimy. Podczas konferencji prasowej na pokładzie samolotu papież Ratzinger stwierdził, że trzecia tajemnica fatimska dotyczy m.in. prześladowania Kościoła w przyszłości.

Na czym będzie ono polegać?

Benedykt XVI stwierdził, że nowe prześladowania będą pochodzić z wnętrza naszej wspólnoty religijnej – wrogowie nie będą spoza Kościoła, ale będą stanowić jego część. Bardzo często słyszę te dramatyczne słowa w moim umyśle, gdy czytam nowe książki i artykuły o bardzo ostrych konfliktach i głębokich podziałach w Kościele katolickim między kardynałami, biskupami, księżmi, siostrami zakonnymi czy ludźmi świeckimi w wielu krajach świata. Uważam, że w tym tkwi dzisiaj największa aktualność orędzia fatimskiego. Szkoda, że ten aspekt jest w Polsce prawie całkowicie pomijany.

Maryja ukazuje dzieciom piekło, mówi, że aby ratować przed nim grzeszników, należy wprowadzić nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca. Czy takie zawierzenie jest potrzebne, czy nie wystarczy wyłącznie wiara w Chrystusa?

Nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi jest z pewnością bardzo ważne i warto je promować. Ale nie wolno traktować spraw religijnych w sposób mechaniczny czy automatyczny. To wszystko wymaga dzisiaj rzetelnego wyjaśnienia filozoficznego i teologicznego. Kim są obecnie grzesznicy? W oparciu o jakie kryteria odróżniamy dobro od zła? Czym jest dzisiaj grzech? Jak rozumieć prawo naturalne, piekło i Boże przykazania? Wokół tych spraw mamy w Kościele katolickim ogromny zamęt. Na naszych oczach rodzi się wśród katolików ryzyko turystyki sakramentalnej.

Turystyka sakramentalna?

Używają tego pojęcia niektórzy myśliciele i dziennikarze we Włoszech. Chodzi o głębokie różnice, występujące wśród katolików w różnych krajach czy diecezjach, gdy chodzi o rozumienie sakramentów oraz głównych prawd wiary i moralności. Wystarczy podać przykład katolików polskich i niemieckich. Po zachodniej stronie Odry od 50 lat nie ma sakramentu spowiedzi, a ostatnio wprowadzono tam oficjalnie Komunię świętą dla osób rozwiedzionych i żyjących w nowych związkach. Po wschodniej stronie Odry ciągle bronimy tradycyjnego rozumienia prawd wiary i moralności. Może nie koncentrujmy się za bardzo na wizjach piekła czy złych duchów? Może nie szukajmy wszędzie diabła? Może spróbujmy wyjaśniać racjonalnie aktualne wyzwania, przed którymi stoi Kościół katolicki? Jakich zatem rozwiązań oczekuje od nas dzisiaj Matka Boża z Fatimy?

Jaka pobożność maryjna jest właściwa? Czy istnieje taka, która jest po prostu „zła”?

Samo serce zdrowego kultu Matki Bożej wyraża łacińska maksyma per Mariam ad Jesum – przez Maryję do Jezusa. Różnego rodzaju formy pobożności maryjnej powinny nas zawsze prowadzić do głębszej relacji z Jezusem Chrystusem. W związku z tym, że religijności zagraża dzisiaj irracjonalność, należy także w kulcie Matki Bożej zachować trzeźwe myślenie. Bardzo często „wyłączenie rozumu” prowadzi do chorych form pobożności maryjnej. Chciałbym w tym miejscu dodać jeszcze jedną myśl bardzo osobistą.

Czego ona dotyczy?

Od 2000 roku stawiam sobie pytanie, którego nie znajduję w żadnym znanym mi opracowaniu naukowym. Dlaczego objawienia Matki Bożej w Fatimie rozpoczęły się w maju 1917 roku – między rewolucją lutową w Rosji i odsunięciem cara Mikołaja II Romanowa od władzy, a krwawym przewrotem bolszewików, który jest nazywany rewolucją październikową? Maj – między marcem i listopadem!!! To pytanie nie daje mi spokoju. Często do niego powracam. W maju 1917 roku bolszewicy mieli w Rosji niewielkie poparcie społeczne. Chyba nikt nie spodziewał się, że mogą kiedyś przejąć władzę. Światu nie zagrażało jeszcze widmo komunizmu. W maju 1917 roku jeszcze wszystko było możliwe. Może 100 lat temu Matka Boża z Fatimy chciała nas uchronić przed komunizmem i jego zbrodniami?