- To niedopuszczalne, bo „ktoś coś komuś powiedział”. Powinno być jasno powiedziane: czy to pod osłoną nocy, czy ci aktorzy zostali wykorzystani w jakiś sposób, czy mieli być ambasadorami szczepień – powiedział prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej w wywiadzie dla Radia ZET.
Profesor zaznaczył także, że „żadnych dodatkowych szczepionek” nie otrzymał żaden ze szpitali węzłowych, a tłumaczenia przedstawicieli Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, którego ta afera dotyczy, nazwał „idiotycznymi”.
Sytuację też podobnie potwierdziła w swoim komunikacie Agencja Rezerw Materiałowych.
- W odpowiedzi na pojawiające się nieprawdziwe informacje podkreślamy, iż szczepionki dystrybuowane w minionym tygodniu, przeznaczone były dla grupy określonej zgodnie z przyjętym Narodowym Programem Szczepień, tzw. grupy zero – czytamy w komunikacie ARM, który jest reakcją na dezinformacyjne komunikaty przekazywane do mediów przez Warszawski Uniwersytet Medyczny, gdzie zaszczepionych przeciwko Covid-19 zostało wielu celebrytów.
- Nie były to szczepionki przeznaczone dla specjalnej grupy. Informacja o partii szczepionek rzekomo przekazanej w celach promocyjnych, a podawana przez WUM - jest nieprawdziwa – stwierdza dalej ARM.
2/2 Nie były to szczepionki przeznaczone dla specjalnej grupy. Informacja o partii szczepionek rzekomo przekazanej w celach promocyjnych, a podawana przez WUM - jest nieprawdziwa.
— Agencja Rezerw Materiałowych (@ARM_GOV_PL) January 2, 2021
30 grudnia Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował, że dostał od Agencji Rezerw Materiałowych dawek szczepionki na #Covid przeznaczonych dla celebrytów, którzy mieli promować szczepienia w społeczeństwie.
— Bartosz T. Wieliński 🇵🇱💯 (@Bart_Wielinski) January 2, 2021
Agencja Rezerw podlega rządowi. pic.twitter.com/fMEHyG8b79
mp/radio zet/twitter/portal tvp info