W dzisiejszym Narodowym Dniu Żołnierzy Wyklętych premier RP Mateusz Morawiecki podziękował im za wolną ojczyznę oraz wspomniał, że było dla niego wielkim zaszczytem poznać niektórych z nich, bo byli to „ludzie o wielkich patriotycznych sercach”.

Dziękuję im za wolną Polskę, ich poświęcenie nie poszło na marne - napisał szef rządu w tekście opublikowanym w dzienniku „Fakt”. Premier przypomniał, że w przypadających na okres komunizmu latach jego młodości, prawda o Żołnierzach Wyklętych była zakazana. Prezes Rady Ministrów wspominał też konkretnych Niezłomnych, których dane mu było poznać bliżej: Bardzo często wtedy bywałem w domu Zbigniewa Lazarowicza "Bartka", poznałem też niezłomnych żołnierzy podziemia – Romana Lipińskiego i Józefa Tallata. To byli ludzie o wielkich patriotycznych sercach. Zahartowani w boju, pełni odwagi. Zostali skazani na śmierć, ale szczęśliwie wyroki te nie zostały wykonane.

Premier podkreślił, że największe wrażenie zrobiła na nim historia płk. Adama Lazarowicza ps. Klamra. Żołnierz ten jako osiemnastoletni chłopak uczestniczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r., zostając ranny pod Ostrołęką. Po klęsce kampanii wrześniowej walczył w szeregach AK, a po zakończeniu wojny działał w podziemiu niepodległościowym. W 1947 r. został aresztowany przez UB, a 3 lata później skazany na czterokrotną karę śmierci. Stracony został w mokotowskim więzieniu dokładnie 70 lat temu. W czasie ubeckiego śledztwa płk. Lazarowicz przechodził istną gehennę, którą Mateusz Morawiecki opisał w następujących słowach: Po wielu tygodniach brutalnych przesłuchań przez komunistycznych oprawców, bicia, przetrzymywania nago w ciemnych lochach, stalinowscy siepacze skazali polskiego bohatera na czterokrotną karę śmierci i 33 lata więzienia. Liczyli, że pamięć o nim zaginie, ale poświęcenie jego i jego kolegów stało się zaczynem wolnej Polski. Warto o tym pamiętać, bo pogrobowcy tamtych katów wciąż podnoszą głowę – skonstatował premier.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to polskie święto państwowe, które corocznie obchodzimy 1 marca już od 10 lat.

ren/"Fakt",PAP