W Puszczy Noteckiej, na jeziorze Stobnica usypano sztuczną wyspę połączoną z lądem groblą. To tam rosną mury zamku, którego budowa owiana jest na razie tajemnicą. Wiadomo, że pozwolenie na nią otrzymała poznańska spółka D.J.T. Przypuszcza się, że stoją za nią twórcy odzieżowej marki SOLAR, ale to jeszcze nic pewnego… Wcześniej mówiło się, że to inwestycja rodziny Kulczyków; ci jednak zaprzeczają jakimkolwiek związkom z budową. Niezależnie od tego kto jest właścicielem, zdumiewa fakt, że komukolwiek w ogóle udzielono pozwolenia na budowę w takim miejscu. Rozmawiam o tym z rzecznikiem prasowym Ministerstwa Ochrony Środowiska.

 

Martyna Ochnik: Dzień dobry. Minister Kowalczyk zlecił już kontrolę procedury udzielenia zgody na budowę ogromnej inwestycji w Puszczy Noteckiej. Czy mógłby Pan skomentować wątpliwości powstałe wokół budowy?

Aleksander Brzózka, rzecznik MOŚ: Już wyjaśniam. W 2011 r. Rada Miasta Oborniki dokonała zmiany planu zagospodarowania przestrzennego. Następnie inwestor przedstawił wymaganą dokumentację, która oceniona została przez RDOŚ. Wśród dokumentów znajdował się raport stwierdzający, że planowane przedsięwzięcie w żaden sposób nie zagraża środowisku. Jednak w związku z kontrowersjami powstałymi wokół tej sprawy, minister Henryk Kowalczyk polecił wykonanie pilnej kontroli. Do prokuratury zostało też złożone zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przy realizacji tej inwestycji, a CBA bada czy nie doszło do złamania jakichkolwiek przepisów.

Wyniki kontroli powinniśmy mieć jutro a najdalej w przyszłym tygodniu i wtedy będziemy już więcej wiedzieć. Jeżeli zostaną stwierdzone jakiekolwiek nieprawidłowości dotyczące podejmowania decyzji o budowie czy wykonania inwestycji, będziemy podejmować kolejne kroki. Dzisiaj nie warto wybiegać w przyszłość spekulacjami na ten temat.

Chciałam się upewnić, czy inwestycja powstaje rzeczywiście na obszarze chronionym?

Tak, to obszar Natura 2000. Jednak przepisy określające warunki tworzenia i utrzymania takiego obszaru, nie zakazują w żaden sposób budowania tam jakichkolwiek obiektów.

To bardzo ważne, że Pan to mówi.

Oczywiście, jako że obszar taki dedykowany jest ochronie rozmaitych gatunków roślin i zwierząt, to wszelkie inwestycje muszą być przeprowadzane zgodnie z określonymi w przepisach wymogami. Żeby niczego nie naruszyć.

Rozumiem… ale niezupełnie. Bo skoro jest to obszar chroniony (Natura 2000, Dyrektywa Ptasia - obszar specjalnej ochrony ptaków), to na zdrowy rozum budowa jakiegokolwiek obiektu a już szczególnie o tam imponujących rozmiarach, musi naruszyć istniejącą równowagę ekosystemu, o który mamy przecież dbać. Przecież te chronione ptaki już stamtąd uciekły.

Inwestor złożył stosowne dokumenty poparte raportem podpisanym przez ekspertów w tej dziedzinie. To oznacza zapewnienie, że inwestycja…

Nie przepłoszy ptaków…

Zgadza się…. Że nie stanowi ingerencji w środowisko.

Czy nie brzmi to absurdalnie?

Nie mnie to oceniać. Ja mogę odnieść się jedynie do dokumentów. Według RDOŚ inwestor spełnił wszelkie wymagane warunki.

Nawiasem mówiąc, ciekawe że żadne organizacje ekologiczne nie zauważyły tak dużego obiektu na terenie chronionym.

Na ten temat nie będę się wypowiadał. To stwarza pole działania raczej dziennikarzom.

Dziękuję za rozmowę.