Jarosław B., pedofil, który w 2001 roku w sposób wyjątkowo okrutny przez dwa dni znęcał się nad porwaną przez niego dziewczynką, niedawno skończył odsiadywać wyrok. Zboczeniec nie został objęty "ustawą o bestiach", jednak Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, że zostanie umieszczony w rejestrze pedofilów. 

"– Ten skazany, po wpisaniu do rejestru, będzie musiał do czasu zatarcia skazania (co jest równorzędne z usunięciem z rejestru) podawać policji swoje aktualne miejsce zamieszkania i powiadamiać policję o każdorazowej zmianie tego miejsca pod rygorem odpowiedzialności karnej"- poinformowała dziennikarzy Gazety Polskiej Codziennie Wioletta Olszewska z Ministerstwa Sprawiedliwości. 

Niepokojące są jednak inne informacje. Jarosław B. nie wrócił do swojego rejonu, choć Służba Więzienna i policja z rodzinnych stron pedofila odpowiednio ze sobą współpracowały. Potwór nie utrzymuje jednak kontaktu z policją w swoim rejonie i nie przebywa na terenie tego powiatu. Właściwie nie wiadomo więc, gdzie przebywa. Nikt też nie nadzoruje jego pobytu na wolności, ponieważ podczas odbywania kary nie wpłynął żaden wniosek o uznaniu wskazanego za osobę stwarzającą zagrożenie.

Jarosław B. 15 lat temu porwał 9-letnią dziewczynkę. Przetrzymywał ją przez dwa dni, w tym czasie- brutalnie zgwałcił, a pozostałe szczegóły zbrodni były tak wstrząsające, że pracownicy wymiaru sprawiedliwości pamiętają je do dziś. Skazano go na 15 lat, czyli wówczas najsurowszy możliwy wyrok. Swój wyrok odsiedział do końca, starał się o warunkowe, przedterminowe zwolnienie, jednak jego wniosek został odrzucony. W ciągu tych piętnastu lat przenoszono go do różnych jednostek penitencjarnych, a ostatnią był Areszt Śledczy Warszawa Mokotów. 12 lutego 2016 opuścił go bez nadzoru. 

Choć formalnie jest wolnym człowiekiem, nie ma pewności, że nie popełni tak odrażającej zbrodni kolejny raz. Wpisanie do rejestru pedofilów może w pewien sposób uspokajać, choć przerażającym jest fakt, że nie wiadomo, gdzie przebywa obecnie Jarosław B.

JJ/GPC