Luiza Dołęgowska, fronda.pl: Jakie są Pana zdaniem szanse na to, że dojdzie do porozumienia w sprawie ustaw dotyczących sądów?

Poseł Marek Suski (PiS): Sytuacja wygląda nie najlepiej, bo tyle miesięcy konsultacji i cała sprawa wydaje się posuwać do przodu rakiem.

Propozycja, by dziewięciu sędziów do KRS wybrała większość, a sześciu – opozycja nie odpowiada panu prezydentowi, ich wybór w Senacie większością 2/3 – także nie, zaś sędziowie SN będą mogli - zgodnie z prezydencką zmianą, dalej zasiadać w Sądzie Najwyższym, jeśli złożą oświadczenie o woli dalszego zajmowania stanowiska – w praktyce skład SN może się w ogóle nie zmienić przez długi czas. Czy dbałość pana prezydenta o status quo SN nie stoi w sprzeczności z obietnicami wyborczymi?

Wygląda na to, że prezydent bardziej dba o interesy korporacji, zresztą sam jest doktorem prawa po uniwersytecie. Jego macierzysta uczelnia go krytykowała za zmierzanie w kierunku reformy sądownictwa - więc być może są to powody tego typu, że pan prezydent nie jest osobą, która prze do przodu, jeśli chodzi o zmianę sytuacji w sądownictwie. Trudno jest mi powiedzieć – nie uczestniczyłem w tych rozmowach, ale przebieg całej sytuacji, niezależnie od tego, czy w czasie tych rozmów są miłe czy mniej miłe relacje, oraz obniżanie ich rangi do coraz niższych szczebli wskazuje, że nie idzie to dynamicznie, i że nie ma jakiejś wielkiej chęci porozumienia. Obym się mylił, bo został włożony ogromny wysiłek w przygotowania i przeprowadzenie zmian oraz osobiste zaangażowanie prezesa Jarosława Kaczyńskiego w rozmowy z panem prezydentem.

Ze strony PiS są ustępstwa, natomiast druga strona nie tłumaczy opinii publicznej, jakimi pobudkami się kieruje, a w konsekwencji nie wiadomo, jakie są racjonalne powody tej blokady, nałożonej na dobrą zmianę. 

Ze strony PiS były i są ustępstwa – bo słyszeliśmy o różnych ustępstwach w stosunku do pierwotnych propozycji, i to tak daleko idące ustępstwa, które moim zdaniem spowodowałyby w ich realizacji bardzo duże perturbacje, bo może w ogóle nie dałoby się wybrać sędziów przy tych 3/5.

Ustawy po uwzględnieniu tych ustępstw – jak mówili niektórzy komentatorzy – już tylko częściowo reformowałyby SN i KRS, natomiast jeśli nie dojdzie do przełomu, nowi sędziowie do KRS będą dalej wybierani na starych zasadach – czyli będą zmiany, ale tylko na stołkach?

Nie wiem, czy coś się zmieni, nie siedzę w głowie prezydenta, ale to wielomiesięczne granie na zwłokę, może skłaniać do takich przemyśleń, że może chodzi o to, by przeciągać sprawę tak długo, aby wybór był dokonany na starych zasadach. Cała reforma wtedy nie będzie miała sensu.

Czy uważa Pan, że jest jeszcze jakakolwiek szansa na zreformowanie SN i KRS?

Początek był fatalny, a jaki będzie koniec, to trudno przewidzieć. Na razie perspektywa rysuje się niezbyt optymistyczna. Ja – tak jak wiele osób – nie rozumiem postępowania pana prezydenta, a tak jak pani powiedziała – argumentów racjonalnych brak, a krytyka pana prezydenta spotyka się z ripostami rzecznika, który nawet doradzał, że w takim razie, jeśli mnie się nie podoba to, co robi prezydent, to żebym wystartował w następnych wyborach na ten urząd. Staram się więc wypowiadać w sposób delikatny, bo jest to głowa państwa, a ja szanuję nasze państwo a tym bardziej głowę państwa, aczkolwiek czasem głowa państwa ma w głowie coś, czego ja nie rozumiem.

Jak Pan ocenia sposób wypowiedzi rzecznika prezydenta? Mówi on np. że pan rezydent spełnił co obiecał, bo ''... One [projekty ustaw SN i KRS -red.]  już od 1,5 miesiąca są w Sejmie...''  - czy udaje, czy nie zauważa, że poprawki prezydenckie są wciąż dalece rozbieżne z planami zmian w sądownictwie, i że 5 spotkań nic nie dało? 

To jest z całą pewnością uzgodnione z panem prezydentem, bo nie wierzę, że rzecznik mówi takie rzeczy sam z siebie. Ja swoją ocenę mam, ale zachowam ją dla siebie – nie jest do publicznego przekazywania.

Dziękuję za rozmowę