Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, co roku ponad milion Polaków korzysta z usług bioenergoterapeutów, uzdrowicieli, homeopatów… Najpopularniejszą metodą jest oczywiście ziołolecznictwo i tym akurat nie ma wielkiego niebezpieczeństwa – babcine sposoby na katar, przeziębienie czy opuchnięte kolano zna niemal każdy. Ale nie brak „medyków” oferujących bardziej skomplikowane terapie ziołowe…

Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz uważa, że oczywiście z jednej strony ziołolecznictwo może mieć wartość leczniczą, ale z drugiej – niekonwencjonalne metody leczenia kojarzą się z zabobonami.

Beb/Dziennik Gazeta Prawna/Dziennik.pl