W dzisiejszym orędziu do narodu i parlamentu samozwańczy przywódca Białorusi Aleksandr Łukaszenka mówił o przygotowaniu Białorusi na wojnę. Zaznaczając, że sam nie dąży do konfliktu stwierdził, iż do wojny dojdzie w przypadku agresji na Białoruś lub Rosję.

- „To będzie wojna czy nie? Tak, wojna będzie, ale tylko w dwóch przypadkach: gdy dojdzie do agresji na Białoruś lub na Rosję”

- oświadczył dziś białoruski dyktator.

Zaznaczył przy tym, że białoruskie władze nie chcą wojny. Zwracając się do Zachodu zapewnił jednak, że w przypadku konfliktu „będą tu setki tysięcy rosyjskich żołnierzy, którzy będą walczyć razem z setkami tysięcy żołnierzy białoruskich”. Zapowiedział, że białoruska armia zostanie w najbliższym czasie wzmocniona.

- „Nasza armia jest zwarta, zwrotna i gotowa do walki. Wzmocnimy jej potęgę (...) Produkcja rakiet, bezzałogowych samolotów, uzbrojenia, amunicji, nowoczesnych środków łączności i optyki wojskowej trwa”

- mówił.

- „Resztę brakującego uzbrojenia kupimy. Na tle bieżących wydarzeń jest to szczególnie ważne. Żebyście zrozumieli: to nie jest tanie przedsięwzięcie, ale konieczne. Musimy mieć wystarczającą ilość podstawowej broni”

- dodawał.

Łukaszenka oskarżał Zachód o dążenie do nowego podziału świata i chęć „utopienia we krwi braterstwa ukraińsko-rosyjskiego”. Przekonywał też, że Polska „chce całej Białorusi”.

kak/PAP, niezależna.pl