Marek Sawicki wie jak zadbać o rodzinę, szczególnie jeśli chodzi o jego własną.
- Od lat jego bliscy korzystają z tego, że mają w rodzinie ministra rolnictwa. Jak choćby córka, która dziwnym trafem dostała nagrodę właśnie od resortu rolnictwa. - informuje "Fakt".
Jak donosi gazeta, minister rolnictwa Marel Sawicki ma troje dorosłych dzieci. Tabloid pyta retorycznie, czy gdyby ich tata nie był ministrem rolnictwa, ich kariera wyglądałaby się tak samo?
"Fakt" informuje, że córka Katarzyna jest współwłaścicielką firmy Probiotics Polska (kiedyś Bio-World), która pod honorowym patronatem resortu rolnictwa od lat organizuje konferencje o probiotykach stosowanych w rolnictwie.
Zaraz po tym, tata został ministrem, jej firma dostała... nagrodę resortu za „promocję i wdrażanie naturalnych technologii mikrobiologicznych w polskim rolnictwie”. Oczywiście wyróżnienie stanowi ogromną reklamę.
Z kolei druga córka jest urzędniczką i pracuje w Wydziale Edukacji i Sportu Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego, na czele którego stoi Adam Struzik. Struzik należy do władz krajowych PSL i zna się doskonale z ministrem Sawickim.
Mąż drugiej córki - Wojciech Szpyt pracował w Straży Granicznej, ale dostał awans do... Biura Ochrony Rządu. Ten z kolei jest bratem Anny Chmielowiec, dla której zostało stworzone specjalne stanowisko zastępcy kierownika placówki KRUS w Lubaczowie w woj. podkarpackim, dzięki czemu zarabia ponad 30 proc. więcej.
– Dylemat jest taki, że stanowimy razem z Platformą koalicję rządową. We wszystkich urzędach – w mniejszym lub większym zakresie – mamy coś do powiedzenia. Jeżeli były konkursy, a rodzina Sawickiego spełniła wymagania formalne, to nie widzę w tych przypadkach nic zdrożnego – mówi Faktowi Stanisław Żelichowski poseł PSL.
– Przecież dzieci muszą gdzieś pracować! - dodaje.
Można by powiedzieć - "Sami swoi"
KZ/fakt.pl