Rzeczniczka SLD, Anna Maria Żukowska potwierdziła, że Lewica zamierza przywrócić byłym funkcjonariuszom komunistycznej bezpieki ich wysokie emerytury, obniżone przez rząd PiS.To jednak jeszcze nie wszystko. Szef wojewódzkich struktur Wiosny w Opolu, Jarosław Pilc poszedł o krok dalej. 

Polityk zapowiedział... ustawę "depisyzacyjną", która ma być finansowana z funduszu zadośćuczynienia dla emerytów służb mundurowych i ich rodzin.

"Fundusz zadośćuczynienia finansowany będzie z przyszłych emerytury członków PiS, parlamentarzystów i urzędników, którzy przyłożyli rękę do łamania Konstytucji RP, w tym do zniesienia instytucji kontroli konstytucyjności, poprzez stworzenie funkcji sędziów dublerów Trybunału Konstytucyjnego. Wszystkim tym politykom ustawa odbierze możliwość zaliczenia do stażu pracy okresu obecnej kadencji Sejmu, czyli okresu 2015-2019. Będzie to wyraz elementarnej sprawiedliwości społecznej i solidarności"- przekonywał Pilc na konferencji prasowej. 

Kandydat Wiosny do Sejmu stwierdził, że również prezydent powinien zostać objęty ustawą. Okres trwającej kadencji nie powinien być wliczany do stażu pracy Andrzeja Dudy- zasugerował polityk Lewicy. 

W grudniu 2016 r. Sejm uchwalił tzw. ustawę dezubekizacyjną. Obniżyła ona od 1 października 2017 r. emerytury i renty za okres „służby na rzecz totalitarnego państwa” od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (w połowie 1990 r. powstał UOP). Emerytury byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS: emerytura - 2,1 tys. zł (brutto), renta - 1,5 tys., renta rodzinna - 1,7 tys. zł.

Jak widać, Lewica ma coraz ciekawsze pomysły. I coraz bardziej obrzydliwe...

yenn/PAP, Fronda.pl