Obecnie służby nie mają de facto żadnych ograniczeń w dostępie do billingów, smsów oraz rozmów. Wystarczy, że złożą odpowiedni wniosek do operatora, a ten musi udostępnić im dane. W zeszłym roku służby żądały dostępu do naszych bilingów i logowań telefonów ponad 1,3 miliona razy.

 

Proceder ten odbywa się poza jakąkolwiek kontrolą. – Ani premier, ani komisja sejmowa nie posiada instrumentów realnej kontroli tego aspektu działania służb specjalnych – zaznacza Jacek Cichocki, sekretarz rządowego kolegium ds. służb specjalnych. Zgodnie z projektem kolegium, sytuacja ta ma się zmienić, a nad tym, by służby nie przekraczały uprawnień czuwać będą eksperci powoływani przez Sejm.

 

Zgodnie z propozycją, po bilingi nie będzie można sięgać, np. w sprawach rozwodowych. Firmy telekomunikacyjne będą musiały przechowywać nasze dane przez rok, a nie przez dwa lata – jak do tej pory. – Dzisiaj jest tak, że służby za bardzo korzystają, ponieważ ułatwiają sobie życie, nie stosują innych prac śledczych tylko właśnie korzystanie z danych telekomunikacyjnych – mówi Marek Biernacki z sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

 

Zmian w tej sprawie od dawna domaga się Rzecznik Praw Obywatelskich. Podkreśla, ze służby bez zgody sądów mają dostęp do wszystkich bilingów. Nawet zawodów szczególnie chronionych, jak adwokaci i dziennikarze, którzy byli inwigilowani przez służby specjalne.

 

żar/Tvp.info