Rada Polityki Pieniężnej zaskoczyła wczoraj ekonomistów i znacząco podwyższyła stopy procentowe. Dziś na konferencji prasowej wystąpił prezes NBP Adam Glapiński, który wyjaśnił, że ta nagła decyzja ma ograniczyć inflację w średnim okresie.
W czasie wczorajszego posiedzenia Rada Polityki Pieniężnej podwyższyła referencyjną stopę procentową z 0,1 do 0,5 proc. Podwyższone zostały też inne stopy z wyjątkiem depozytowej. Decyzja ta zaskoczyła ekspertów, którzy spodziewali się, że na październikowym posiedzeniu RPP jedynie zasygnalizuje możliwość podniesienia stóp, ale zapowiedź tę zrealizuje najwcześniej w listopadzie. Powody tej nagłej decyzji wyjaśnił na dzisiejszej konferencji prasowej prof. Adam Glapiński.
- „Nasza decyzja miała na celu ograniczenie ryzyka utrwalenia się inflacji w średnim okresie. Ryzyko wzrosło w wyniku kolejnych globalnych szoków podażowych. Przesunęły w górę oczekiwania inflacyjna. Ścieżka przesunęła się w górę. Nawet przed publikacją listopadowej projekcji wiemy już, że ścieżka inflacji będzie wyższa”
- mówił prezes NBP.
Zaznaczył, że wczorajsza decyzja nie obniży bieżącej inflacji. Ta, wyjaśnił, wynika z szoków podażowych. Wzrost cen ma w jego ocenie utrzymać się na poziomie około 6 proc. do końca roku.
- „Wycofanie akomodacji monetarnej ma na celu niedopuszczenie podwyższonej inflacji w średnim okresie. Wycofaliśmy się na te same pozycje, które były przed pandemią. Wycofaliśmy dopalacz, który miał podtrzymać gospodarkę w czasie kryzysu”
- podkreślił.
Prezes NBP zapowiedział również, że wzrost cen energii elektrycznej odczuwalny obecnie przez przedsiębiorców wkrótce dotknie również gospodarstw domowych.
- „Rosnące notowania uprawnień do emisji CO2, co wynika z polityki klimatycznej Unii Europejskiej, co jest decyzją polityczną - przekłada się to na istotny wzrost cen prądu w Europie”
- wskazał.
- „Wzrost cen dotyczy nie tylko przedsiębiorstw, ale dotyczy już i dotknie jeszcze bardziej gospodarstw domowych. To, co się dzieje w tej chwili, ma taką skalę bezprecedensową. My jako bank centralny nie mamy na to żadnego wpływu”
- wyjaśnił.
Mówiąc o obecnym wzroście gospodarczym prof. Glapińki zaznaczył, że Polska gospodarka wróciła już do stanu sprzed pandemii.
- „Ten solidny wzrost gospodarczy, jak to jest już od dawna u nas, jest ciągnięty przez popyt konsumpcyjny, ale co po raz pierwszy od bardzo dawna obserwujemy, nastąpił bardzo korzystny proces, że rosną nam inwestycje. I to inwestycje prywatne. Utrzymuje się bardzo korzystna sytuacja w przemyśle i korzystny trend na rynku pracy”
- mówił.
Zwrócił przy tym uwagę na wzrost wynagrodzeń pracowników.
- „W strukturze przedsiębiorstw sytuacja jest znakomita. Perspektywy koniunktury na przyszły rok są także korzystne”
- dodał.
Zastrzegł, że wzrostowi gospodarczemu może zaszkodzić skokowy wzrost zachorować i zgonów z powodu pandemii koronawirusa. Stwierdził jednak, że „raczej nie będzie lockdownów”.
kak/PAP, businessinsider.com.pl