Nie ustają dyskusje na temat kwestii Trybunału Konstytucyjnego. Wielu publicystów i komentatorów zwraca uwagę na fakt, że całego zamieszania nie byłoby, gdyby nie czerwcowe działania Platformy.

"Wśród polityków PiS panuje przekonanie, że Trybunał Konstytucyjny będzie hamulcowym wszystkich obietnic, które partia złożyła przed wyborami. Myślę, że to właśnie z tego powodu partia rządząca nie chce pójść na kompromis w tej sprawie" – mówiła w TV Republika dziennikarka "Do Rzeczy" Kamila Baranowska.

W czwartek TK wydał wyrok w sprawie orzeczenia zgodności z konstytucją ustawy z dnia 25 czerwca 2015 roku o Trybunale Konstytucyjnym. Sędziowie orzekli, iż przepisy dotyczące wyboru sędziów są częściowo niekonstytucyjne. Sprzeczny z ustawą zasadniczą był wybór dwóch sędziów TK, w miejsce tych, których urzędowanie kończy się w grudniu. 

Wg Baranowskiej to PO rozpoczęła skok na Trybunał Konstytucyjny:

"Rzeczywiście nie powinna tego robić, zwłaszcza, że już w maju apelował o to prezydent Andrzej Duda. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Moim zdaniem trudno jest już dziś stwierdzić, kto ma w tej sprawie rację" – zaznaczyła dziennikarka.

"TK nie jest najwyższą władzą w Polsce, więc nie ma żadnej mocy sprawczej ani prawa orzekać, co powinien zrobić prezydent" – stwierdziła z kolei obecna w tym samym programie Barbara Stanisławczyk. – "Jego rolą jest stwierdzić, czy procedowana ustawa była zgodna z konstytucją. Mam problem z orzeczeniem TK, ponieważ nie odpowiedział on na podstawowe pytanie - czy cała ustawa nadaje się do kosza" – podkreśliła publicystka.

emde/telewizjarepublika.pl